Południowa Polska zmaga się z podtopieniami. W najgorszej sytuacji są województwa małopolskie i podkarpackie, a także śląskie i świętokrzyskie. Tam obowiązuje 3. stopień zagrożenia powodziowego. Na miejsce udali się członkowie rządu, m.in. Mateusz Morawiecki.
To właśnie premier na Twitterze podzielił się sukcesem, jakim jest budowa zbiornika retencyjnego Bieżanów na rzece Serafa. "Dzięki zbiornikowi retencyjnemu Bieżanów na rzece Serafa mieszkańcy Starego Bieżanowa w Krakowie mogą czuć się bezpieczniej. Zbiornik (...) szczególnie w tym roku uchronił tereny, które wcześniej były wielokrotnie zalewane" - napisał.
Zaznaczył również, że zbiornik Bieżanów został "wybudowany w pełni ze środków krajowych".
Szybko jednak wytknięto Morawieckiemu kłamstwo. Uwagę na to zwrócił m.in. poseł Marek Sowa, były Marszałek Małopolski. "Panie Premierze, znowu Pan kłamie. Zbiornik w Bieżanowie wybudowany został w latach 14-15 przez samorząd małopolski, kiedy rządziła koalicja PO-PSL. Koszt inwestycji to 14 mln zł, w tym 11 z funduszy europejskich. Rząd PiS wstrzymał po 2016 roku dalsze inwestycje" - napisał.
Podobnie zareagowali inny obserwujący Twittera Mateusza Morawieckiego. We wpisach pojawiły się również zdjęcia, na których widać tablicę mówiącą o współfinansowaniu projektu przez Unię Europejską.
Faktycznie, jak wynika z informacji dostępnych na stronie internetowej Małopolskiego Zarządu Melioracji i Urządzeń Wodnych w Krakowie, w znacznej części budowa zbiornika została sfinansowana z środków unijnych. Pisały o tym lokalne media, m.in. "Gazeta Wyborcza".
Okazuje się jednak, że zbiornik Bieżanów nie tylko nie został wybudowany w pełni z środków krajowych, ale też nie ochronił dzielnicy Stary Bieżanów przed zalaniem. Jak podaje Onet.pl, rzeka Serafa wystąpiła z wałów, a domy i podwórka mieszkańców zalewane są przez wodę. Na miejscu trwa akcja służb. Zorganizowano również worki z piaskiem, które pomogą ochronić posesje krakowian.