Wybory do Europarlamentu 2019. Czy nasz głos może wpłynąć na liczbę posłów w okręgu?

System głosowania w wyborach do Parlamentu Europejskiego jest najbardziej złożoną metodą wyborczą stosowaną w Polsce. Do tego stopnia, że przed głosowaniem nie jest wiadome, ilu europosłów będzie reprezentowało poszczególne okręgi wyborcze; często można usłyszeć czy przeczytać, że ich liczba jest zależna od frekwencji. Czy tak jest w rzeczywistości?
Zobacz wideo

W wyborach do Parlamentu Europejskiego wszystkie mandaty (obecnie 52, choć jeden z nich zostanie zawieszony do momentu wyjścia Wielkiej Brytanii z Unii Europejskiej) są początkowo dzielone między komitety wyborcze na poziomie ogólnokrajowym. Dopiero na następnym etapie – w obrębie każdego komitetu – mandaty dzieli się między listy okręgowe. Właśnie ten etap warunkuje, ile mandatów w praktyce obejmą kandydaci w poszczególnych okręgach. Ten podział jest zależny od bezwzględnej liczby głosów uzyskanych przez listy komitetu w poszczególnych okręgach, co jest tym bardziej istotne, że okręgi są bardzo zróżnicowane pod względem liczby mieszkańców (i wyborców).

Uważa się, że na wynik wyborczy ma też wpływ frekwencja wyborcza w okręgu (wzrost frekwencji w okręgu może skutkować zwiększeniem odsetka głosów oddanych na okręgową listę danego komitetu wyborczego); zatem, im wyższa frekwencja w okręgu, tym więcej mandatów powinno się w nim znaleźć. . Pamiętajmy, że każdy z wyborców oddaje głos na konkretną listę – zatem hasło „wyższej frekwencji” oznacza w rzeczywistości zwiększenie liczby głosów dla któregoś z ugrupowań (lub dla większej ich liczby). Dla ułatwienia, rozpatrzmy sytuację grupy wyborców jakiejś partii w jednym okręgu, która nie miała zamiaru brać udziału w głosowaniu, ale jednak może zdecydować się pójść i oddać głosy. Jaki może być tego efekt?

Taki efekt frekwencyjny na liczbę mandatów w okręgu będzie zależny od tego, na którą listę (które listy) oddawane są potencjalne, dodatkowe głosy.

  • Głosy na ugrupowania, mające realną szansę na uzyskanie (dodatkowego) mandatu w danym okręgu;
  • Głosy na ugrupowania, które nie mają realnej szansy na uzyskanie mandatu w danym okręgu lub zwiększenie liczby już zdobytych mandatów;
  • Głosy na ugrupowania względnie słabe, bez faktycznych szans na przekroczenie progu i uzyskanie mandatu.

W każdej z sytuacji mamy do czynienia ze zwiększeniem liczby głosów oddanych na wybraną listę w jednym okręgu. W pierwszej sytuacji może to skutkować zwiększeniem liczby mandatów w okręgu na dwa sposoby.

Wybory do Europarlamentu 2019. Wariant pierwszy – z dodatkowym mandatem w okręgu

Komitet może uzyskać dodatkowy mandat w skali kraju, który przypadnie akurat temu okręgowi – oczywiście, w takiej sytuacji jeden z pozostałych komitetów straci mandat, ale niekoniecznie musi to oznaczać ubytek w tym samym okręgu.

Zwiększenie liczby głosów może nie doprowadzić do uzyskania dodatkowych mandatów w skali kraju, ale pozwoli na „zabranie” jednego z mandatów danego komitetu z innego okręgu – coś takiego mogłoby mieć miejsce, gdyby w roku 2014 w okręgu nr 10 (woj. małopolskie i świętokrzyskie) "przybyło" 600 głosów na listę SLD-UP. Nie zmieniłoby to ogólnej liczby mandatów tej koalicji w skali kraju (5), ale jeden z nich zamiast w okręgu 13 (woj. zachodniopomorskie i lubuskie) trafiłby właśnie na południe.

W pierwszym wariancie sytuacja jest dość prosta: zwiększenie liczby głosów może zwiększyć przy okazji ogólną liczbę mandatów w okręgu.

Wybory do Europarlamentu 2019. Wariant drugi – bez dodatkowego mandatu w okręgu

Druga z możliwości jest już mniej korzystna z punktu widzenia wyborców. Co jednak oznacza, że dane ugrupowanie nie ma realnej szansy na uzyskanie mandatu w danym okręgu (albo zwiększenie stanu posiadania)? W praktyce jesteśmy w stanie określić (z pewnym ryzykiem błędu), jak rozproszeni są wyborcy poszczególnych ugrupowań, a dzięki temu – jaki odsetek głosów uzyskają w poszczególnych okręgach. Pozwala to np. na ustalenie, ile mandatów w skali kraju potrzebuje dane ugrupowanie aby jeden z nich "trafił" do wybranego okręgu.

W takiej sytuacji była np. ta część wyborców SLD-UP w roku 2014, która oddawała swoje głosy na Podkarpaciu, Lubelszczyźnie czy na Mazowszu (poza Warszawą i najbliższymi jej powiatami). Żeby mandat trafił do tych regionów, ten komitet musiałby ich uzyskać w skali kraju odpowiednio 20, 18 oraz 11. Biorąc pod uwagę, że spodziewano się raczej wyniku ok. 4-5 mandatów (co się potwierdziło), szanse tych wyborców na "swojego" europosła ze "swojego" okręgu były bliskie zeru.

W podobnej sytuacji byli zresztą wyborcy PSL w woj. pomorskim (17 mandat) i śląskim (16 mandat), podczas gdy w całym kraju ich partia uzyskała mandatów jedynie 4. Nie dotyczy to jednak wyłącznie ugrupowań słabych – przykładowo, dodatkowe głosy na listę Prawa i Sprawiedliwości w tym samym (2014) roku we wspomnianym okręgu małopolsko-świętokrzyskim również raczej nie przełożyłyby się na kolejny mandat w tym okręgu (PiS uzyskał w tym okręgu 3 mandaty przy 19 w kraju, a 4-ty wymagałby zdobycia ich aż 26).

Jakie konsekwencje może mieć w takiej sytuacji "pojawienie się" tych dodatkowych głosów? O ile nie mogą wpłynąć na liczbę europosłów danego ugrupowania z tego, konkretnego okręgu, to mogą doprowadzić do zwiększenia ich liczby w całym kraju. Jednakże, skoro popierane przez nich ugrupowanie zyska dodatkowy mandat, stanie się to kosztem jednego z pozostałych komitetów.

Może okazać się, że w ten sposób konkurencyjny komitet stracił… mandat z tego samego okręgu (!), więc – w praktyce – zwiększenie liczby głosów jednego z ugrupowań w okręgu spowodowało, że liczba europosłów w tym okręgu spadła. Jest to oczywiście dość mało prawdopodobne, ale możliwe. Można zatem zauważyć, że w takiej sytuacji, decyzja „naszej” grupy wyborców o głosowaniu nie doprowadzi do zwiększenia ogólnej liczby mandatów, za to może ją obniżyć.

Wybory do Europarlamentu 2019. Wariant trzeci – głos bez szansy na mandat

Trzeci wariant, w którym grupa wyborców może oddać głosy na jedno ze słabszych ugrupowań, nie mających szans na przekroczenie progu wyborczego (czasami wynika to np. z faktu zarejestrowania list wyborczych tylko w części albo nawet tylko w jednym okręgu – dotyczy to np. koalicji „Polexit”, która wystawiła swoich kandydatów tylko w dwóch okręgach). W tym wypadku, zwiększenie liczby głosów (a przez to frekwencji) spowoduje jedynie zwiększenie liczby głosów oddanych na ugrupowania, które nie wzięły udziału w podziale mandatów (były to zatem głosy – z punktu widzenia wyborców – zmarnowane). Nie wpłyną zatem na liczbę mandatów w okręgu.

Jak można zauważyć, powtarzane często hasło o tym, że wyższa frekwencja w okręgu skutkuje większą liczbą mandatów nie jest do końca prawdziwe – nie zawsze się sprawdza, a w niektórych wypadkach może być dokładnie odwrotnie.

Czy zatem warto głosować, biorąc pod uwagę ryzyko? Oczywiście, że warto i to w każdym wypadku. Pamiętać trzeba o tym, że eurodeputowani nie reprezentują wyłącznie swojego okręgu, ale mają być reprezentantami wszystkich obywateli UE (nie tylko w swoim kraju i nie tylko wyborców swojej partii). Każdy wyborca oddający głos na listę bliskiego mu ugrupowania zwiększa szansę na to, że uzyska ono więcej mandatów – być może kosztem okręgu danego wyborcy, jednak w ogólnym rozrachunku ma to niewielkie znaczenie. Również głosy oddane na ugrupowania, które nie przekroczą progu mają znaczenie – co prawda nie wpłyną one na podział mandatów, ale będą istotnym sygnałem dla aktorów politycznych, informującym o sile tych ugrupowań i znaczeniu podnoszonych przez nie postulatów dla ich wyborców.

Wybory do PEWybory do PE Fot. Gazeta

Maciej Onasz, Michał Pierzgalski, Paweł Stępień
Zespół Badań Wyborczych UŁ

Zespół Badań Wyborczych Uniwersytetu Łódzkiego (ZBW) prowadzi działalność badawczą i edukacyjną w zakresie problematyki systemów wyborczych oraz zachowań wyborczych. Misją Zespołu jest integracja naukowców z różnych dyscyplin (przede wszystkim politologów i socjologów) w celu realizacji wspólnych przedsięwzięć badawczych w obszarze szeroko rozumianych studiów wyborczych.

Zobacz wideo
Więcej o: