W Prawie i Sprawiedliwości nikt nie docenił siły rażenia filmu "Tylko nie mów nikomu". Z sondażu Kantar dla "Gazety Wyborczej", portalu Gazeta.pl i Tok FM wynika, że niemal wszyscy o filmie słyszeli, a około połowy Polaków go oglądało, choćby we fragmentach. To jest teraz temat do obiadu w polskich domach.
Najważniejszy wniosek z sondażu jest taki, że wyborca PiS-u z drugim wyborcą PiS-u może się pokłócić o pedofilię w Kościele, bo 37 proc. z nich wini Kościół jako instytucję, a 52 proc. tylko konkretnych księży. Nawet nieco większy rozdźwięk jest wśród osób, które ufają prezesowi PiS: 39 do 50 proc.
Temat pedofilii wśród księży polaryzuje scenę polityczną nie tylko na prawicę i resztę świata, ale co ważniejsze: polaryzuje wyborców PiS-u na krytycznych wobec instytucji Kościoła i gotowych przymknąć oczy na błędy tej instytucji.
Największym zagrożeniem dla PiS-u jest więc demobilizacja własnych wyborców, którym nie odpowiada łagodna linia PiS wobec pedofilii w Kościele i krycia pedofilów przez biskupów. Ta linia jest łagodna w warstwie retorycznej, codziennych wypowiedzi i tyrad polityków, bo na gruncie praktycznego ścigania pedofilów czy kryjących ich biskupów nic w ostatnich latach się de facto nie zmieniło.
Grunt pod dzisiejsze kłopoty PiS położył sam Jarosław Kaczyński, który na kilka dni przed premierą filmu o pedofilii w Kościele mówił, że "kto podnosi rękę na Kościół, chce go zniszczyć, ten podnosi rękę na Polskę". PiS ubrało się w szaty obrońcy Kościoła tuż przed tym, gdy w filmie "Tylko nie mów nikomu" czarno na białym bracia Tomasz i Marek Sekielscy pokazali, że Kościół jest splamiony nie tylko pedofilią, ale i kryciem pedofilów.
Nie dziw więc, że PiS pogubiło się, początkowo budując narrację ws. pedofilii w Kościele i filmu. Brak było spójnego komunikatu prawicy, a niektórzy politycy byli bardziej papiescy niż papież Franciszek i prymas Wojciech Polak razem wzięci. Dość, że szef klubu PiS prof. Ryszard Terlecki, który pod względem komunikacji i PR-u ma zdolności, jakby nie ukończył szkoły podstawowej, stwierdził: - Przed wyborami samorządowymi mieliśmy "Kler", teraz mamy znowu jakiś taki film atakujący Kościół. Myślę, że to nie jest przypadkowe.
Mówiąc to prof. Terlecki nie miał przebłysku, że połowa Polaków ten obraz oglądała, a niemal wszyscy o nim słyszeli. Za chwilę w Polsce już tylko pies nie będzie miał świadomości, jak wielkie znaczenie ma "Tylko nie mów nikomu". Refleksem póki co wykazał się za to - w komunikacji podobny maestro co prof. Terlecki - marszałek Sejmu Marek Kuchciński, który głosu nie zabiera.
Sondaż: Widział(a) Pan/Pani film 'Tylko nie mów nikomu'? Marta Kondrusik/Gazeta.pl
Krytyczne wobec filmu wypowiedzi, a jednocześnie wietrzące spisek przeciwko Kościołowi i obozowi rządzącemu wypowiedzi z ust polityków PiS-u nie są odosobnione. I to wszystko w momencie, gdy - to komunikat nuncjusza apostolskiego w Polsce abp. Salvatore Pennacchio - "papież Franciszek jest zaniepokojony sytuacją w polskim Kościele", a prymas Polski i kolejni biskupi dziękują za film, uznając go za cenny.
Po 1,5 roku prac nad wielką nowelizacją Kodeksu karnego ekspresowo wysłano projekt do Sejmu, ad hoc zaostrzając w nim kary za pedofilię. A na postulat opozycji, by stworzyć komisję badającą pedofilię w Kościele, prezes PiS odpowiedział, że jest za, a nawet przeciw.
Jarosław Kaczyński rzucił bowiem: - Oni [opozycja] się zasłaniają komisją ds. zbadania pedofilii w Kościele. Otóż chcę wyraźnie powiedzieć - PiS jest gotowe poprzeć komisję, która będzie badać sprawy pedofilii, ale nie tylko w Kościele, tylko we wszystkich środowiskach! Można powiedzieć, że jest wiele środowisk "specjalnej troski" pod tym względem. Trzeba wszędzie te sprawy wyjaśnić. Prawo i Sprawiedliwość jednoznacznie stwierdza: ani purpura, ani Nobel, ani Oscar, ani światowa czy europejska sława nikogo nie uchroni przed odpowiedzialnością za zbrodnie pedofilii.
Komisja więc najpewniej nie powstanie w ogóle, za to wybrzmiały słowa prezesa, że pedofilię chce wypalać rozgrzanym żelazem.
Sondaż: Która z tych opinii jest Pani/Panu bliższa? Marta Kondrusik/Gazeta.pl
PiS powoli zaczęło opanowywać komunikację ws. pedofilii w Kościele. Zakneblowanie tych polityków, którzy wygadują zwyczajne głupoty o tym filmie, a potem także ekspresowe przepchnięcie przez Sejm drakońskich i zgodnych ze społecznymi oczekiwaniami kar dla pedofilów, to sposób na ucieczkę do przodu. Jeśli PiS zdoła przeformatować temat z "pedofilii w Kościele" na "walkę z pedofilią wszędzie", a potem jeszcze przykryć to nowymi obietnicami, to straty poniesione 26 maja będą nikłe.
Ale jeśli PiS pod względem komunikacyjnym ws. pedofilii znów się rozleci, to może się okazać, że część wyborców prawicy nie pójdzie na wybory, a ci liberalni zamiast do galerii handlowej po drodze zajrzą do urn wyborczych. Wówczas J. Kaczyński może na ostatniej prostej stracić zwycięstwo. Prezes to doskonale wie.