Zasięg i waga filmu "Tylko nie mów nikomu" są większe, niż mogło się wydawać przed jego upublicznieniem. Niemal każdy Polak o tym filmie wie.
Lawinowa oglądalność
Z sondażu wynika, że prawie połowa (45 proc.) Polaków film obejrzało cały bądź we fragmentach. Oglądało go aż 63 proc. Polaków z wyższym wykształceniem i tylko 15 proc. z podstawowym. Tyko o nim słyszało natomiast 47 proc.
Sondaż: Widział(a) Pan/Pani film 'Tylko nie mów nikomu'? Marta Kondrusik/Gazeta.pl
Oglądał go co trzeci wyborca PiS, ale już 2/3 wyborców Koalicji Europejskiej i Wiosny Roberta Biedronia. Te dane są jednak archiwalne, bo widzów przybywa lawinowo.
Częściej film oglądają osoby, które rzadko bądź w ogóle nie chodzą do kościoła - 51 proc. z nich oglądało film. Z kolei osoby gorliwiej praktykujące rzadziej widziały "Tylko nie mów nikomu" (38 proc.), a większość (53 proc.) tylko o nim słyszało. Paradoksalnie więc: osoby bardziej narażone na kontakt z pedofilami w sutannach rzadziej sięgały po film o nich.
Kto winny: instytucja czy ksiądz?
Z badania wynika, że 60 proc. ankietowanych o pedofilię wśród duchownych obwinia cały Kościół jako instytucję, a 34 proc. widzi winnych tylko w poszczególnych księżach. Zdania nie ma 6 proc. Cały Kościół winią częściej kobiety (64 proc.), niż mężczyźni (57 proc.). Mężczyźni częściej (37 proc.) zawężają winę tylko do konkretnych księży niż kobiety (31 proc.). A jeśli zawęzić badaną grupę tylko do widzów filmu to: 76 proc. wini instytucję Kościoła, a 21 proc. tylko konkretnych księży.
Na winę całego Kościoła pada coraz więcej odpowiedzi wraz z postępem wykształcenia. 49 proc. osób z ukończoną szkołą podstawową wini instytucję, podczas gdy w grupie z wyższym wykształceniem to już 72 proc. Wyłączną winę tylko poszczególnych księży widzi 46 proc. z podstawówką w CV i zaledwie 25 proc. z magisterką. Podobnie jest z miejscem zamieszkania: cały Kościół wini 57 proc. ankietowanych zamieszkałych na wsi, ale już 76 proc. w miastach powyżej pół miliona mieszkańców.
Z sondażu widać też ciekawą zależność: osoby częściej chodzące do kościoła bardziej winą obarczają tylko księży-pedofilów (47 proc.) niż cały Kościół (46 proc.). Z kolei osoby rzadko praktykujące zdecydowanie częściej wskazują na winę instytucji (73 proc.) niż tylko konkretnych ludzi (24 proc.).
Im bardziej zagłębić się w religijność, tym rozdźwięk większy. Winę instytucji Kościoła widzą dużo rzadziej osoby regularnie chodzące do kościoła. Wśród osób będących na mszy co niedzielę 53 proc. wini tylko konkretnych księży, a 38 proc. całą instytucję. Z kolei wśród osób bywających w kościele tylko na ślubach albo pogrzebach aż 79 proc. wini całą instytucję, a zaledwie 18 proc. zawęża tę winę.
Spośród chcących głosować na kandydatów PiS w wyborach do Parlamentu Europejskiego tylko 37 proc. osób wini Kościół jako instytucję, a aż 52 proc. tylko konkretnych księży. Wyborcy ufający Jarosławowi Kaczyńskiemu (a ufa mu 37 proc. Polaków) są podobnie rozdarci: 39 proc. ufających prezesowi PiS wini Kościół jako instytucję, a 50 proc. zawęża winę do konkretnych księży.
Z kolei wyborcy Koalicji Europejskiej nie maja wątpliwości: 82 proc. wini cały Kościół, a 15 proc. wyłącznie księdza dokonującego przestępstwa. W przypadku elektoratu Wiosny wynik jest jeszcze bardziej miażdżący (86 proc.).
Sondaż: Która z tych opinii jest Pani/Panu bliższa? Marta Kondrusik/Gazeta.pl
Rozdmuchana czy autentyczna afera?
Aż 72 proc. wszystkich badanych uznaje, że w ostatnim czasie nareszcie pokazano prawdziwy rozmiar problemu, a 21 proc. uznaje pedofilię w Kościele za sztucznie rozdmuchaną aferę ("Przypadki pedofilii zdarzają się w Kościele Katolickim, ale obecna afera jest sztucznie rozdmuchana").
I znów widać rozdźwięk miedzy osobami często chodzącymi do kościoła (dla 28 proc. z nich afera jest rozdmuchana), a tymi, który w ogóle bądź okazjonalnie go odwiedzają (tylko 14 proc. z nich mówi o jej rozdmuchaniu). Wedle 61 proc. bardzo religijnych nareszcie pokazano rozmiar problemu, podczas gdy wśród osób stroniących od kościoła tak mówi aż 81 proc. badanych.
Jak na to patrzą wyborcy PiS chcący głosować 26 maja? Jest podział: według 47 proc. afera jest sztucznie rozdmuchana, a wedle 44 proc. nareszcie pokazano prawdziwy rozmiar problemu wśród duchownych. Z kolei w elektoracie KE jest niemal jednomyślność: tylko 2 proc. uznaje sztuczność afery, a 95 proc. jej autentyczność (podobnie jest w elektoracie Wiosny).
Sondaż KANTAR dla "Gazety Wyborczej", portalu Gazeta.pl i Tok FM w dniach 16-19 maja 2019 (CATI, próba 1006 osób, reprezentatywna dla populacji 18+).