Wassermann godzinę mówiła o raporcie ws. Amber Gold. Brejzie wystarczyły cztery minuty

Małgorzata Wassermann przedstawiła w środę ustalenia raportu komisji śledczej ws. Amber Gold. Powiedziała, że nie ma wątpliwości, że doszło do poważnych uchybień. Później głos zabrał Krzysztof Brejza. - Z wielkiego polowania, z wielkiej nagonki wyszedł kapiszon i to podmokły - ocenił i zapowiedział złożenie dwóch zawiadomień do prokuratury.
Zobacz wideo

Komisja śledcza do zbadania prawidłowości i legalności działań organów i instytucji publicznych wobec podmiotów wchodzących w skład Grupy Amber Gold przedstawiła w środę swój końcowy raport, w tym sprawozdanie ze swoich trzyletnich działań oraz wszystkie ustalenia. Posłowie będą mieli teraz dwa tygodnie na zapoznanie się z treścią raportu i następne dwa na zgłaszanie swoich poprawek i uwag. 

Małgorzata Wassermann: Ustalenia ws. Amber Gold "miażdżące"

Raport komisji ds. Amber Gold ma prawie 700 stron. Przedstawienie jego ustaleń podczas środowego posiedzenia zajęło przewodniczącej Małgorzacie Wassermann prawie godzinę. 

Skrajnie źle oceniamy działania prokuratury, a także służb specjalnych i policji ws. Amber Gold

- oceniła Małgorzata Wassermann i dodała, że w ocenie komisji skrajnych nieprawidłowości mieli dopuścić się służby specjalne oraz policja pod przewodnictwem pana ministra Jacka Cichowskiego. Podkreśliła, że ustalenia, które poczyniła komisja są "miażdżące" dla ówczesnego premiera i jego ministrów. Wassermann mówiła, że minister Cichowski chciał ukryć działania Amber Gold. Kolejną skrajnie źle działającą osobą miał być minister Sławomir Nowak odpowiedzialny za Ministerstwo Transportu i Budownictwa. Małgorzata Wassermann mówiła, że on z kolei miał rozszerzać koncesję dla spółek OLT, mimo że nie spełniały odpowiednich wymagań.

Mówiła także o tym, że członkowie komisji nie mają żadnych wątpliwości co do tego, że Marcin P., szef Amber Gold, był tzw. słupem. Dodała, że P. na pewno nie był osobą, która wymyśliła działalność i podejmowała w niej ważne decyzje. Zwróciła także uwagę na to, że przejęcie udziałów w liniach lotniczych Jet Air przez Amber Gold też jest podejrzane. 

Nie mam żadnych wątpliwości, że Marcin P. nie wszedł w działalność lotniczą w sposób dobrowolny

- mówiła przewodnicząca komisji Wassermann. 

Zobacz wideo

Krzysztof Brejza o raporcie ws. Amber Gold: Wielkie zero, kapiszon

Zbliżają się wybory kolejne, to trzeba coś odpalić. Nie było tu żadnej merytoryki, jest czysta polityka

- powiedział później poseł PO-KO Krzysztof Brejza, gdy przyszła na niego kolej. Podkreślił, że nie podziela wielu opinii zawartych w raporcie i zamierza przygotować własną notatkę, do której dołączy dwa zawiadomienia do prokuratury.

Poseł Brejza mówił, że retoryka i styl zadawania pytań często upokarzały niektórych świadków. - Zwłaszcza tych, których się nie lubi z przyczyn politycznych - ocenił. Zdaniem Krzysztofa Brejzy skandalem było oskarżenie syna Donalda Tuska o zamieszanie w aferę Amber Gold. Podkreślił, że zeznania, którymi posługiwała się komisja, zostały zweryfikowane i okazało się, że są nieprawdziwe. Kolejnym skandalem była w ocenie Brejzy próba manipulacji materiałem dowodowym dotyczącym Jacka Cichowskiego. 

To była komisja, która miała służyć zniszczeniu Donalda Tuska, zniszczeniu Pawła Adamowicza - nie udało wam się. Nagonka na Adamowicza (...) to była największa podłość w historii komisji śledczych
Raport może mieć 700 stron, ale jest wielkim zerem. Z wielkiego polowania, z wielkiej nagonki wyszedł kapiszon i to podmokły

- mówił ostro poseł PO-KO.

Małgorzata Wassermann kilkukrotnie przerywała wypowiedź posłowi PO zarzucając mu, że mówi nieprawdę. - Pani przewodnicząca, pani mówiła godzinę, proszę mi dać chociaż te cztery minuty - odpowiedział w końcu Brejza.  

Więcej o: