Działacze partii Wiosna wyświetlili film "Tylko nie mów nikomu" na ogrodzeniu Siedziby Metropolity Gdańskiego rezydencji abp. Sławoja Leszka Głodzia. Beata Maciejewska, "jedynka" wiosny na Pomorzu, przypomniała słowa hierarchy na temat filmu braci Sekielskich i dodała, że jest to okaz "pogardy wobec ofiar, dzieci, a także wobec nas - Polek i Polaków".
Następnie zadzwoniła do bramy metropolity, by zaprosić go na projekcje filmu. Jak można się domyślić, domofon nie odpowiadał. Maciejewska wzywała Głodzia również przez megafon. Maciejewska poinformowała, że działacze zostali wylegitymowani przez policję przed rezydencją.
Film miał być wyświetlany również na innym miejscu związanym z Głodziem - na fasadzie Katedry Polowej Wojska Polskiego, w której przez lata posługę pełnił arcybiskup.
Sławoj Leszek Głódź w filmie Sekielskiego pojawia się w kontekście księży Henryka Jankowskiego i Franciszka Cybuli, obaj oskarżonych o pedofilię. Ten drugi przyznał się do swojego czynu. Głódź widział nagranie ze spotkania księdza z ofiarą, a jednak w żaden sposób nie zareagował. Co więcej, trzy miesiące później celebrował pogrzeb Cybuli. - Takim był kapłanem, jakim był człowiekiem - dobrym skromnym i cichym - mówił podczas mszy.
Głódź był w niedzielę pytany o to, czy widział film braci Sekielskich. - Wczoraj miałem inne zajęcia, nie oglądam byle czego - odpowiedział metropolita. - Kiedy skończy się ukrywanie przypadków pedofilii w Kościele? - dopytywała dziennikarka. - Idziemy się modlić teraz, proszę mnie nie atakować i nie prowokować, bo ja taki naiwny nie jestem, jak Pani myśli - uciął rozmowę duchowny.
- Ksiądz arcybiskup Sławoj Leszek Głódź nie wykorzystał okazji, by milczeć. Trudno to komentować. Jego zachowanie uważam za skandaliczne i pozbawione empatii wobec ofiar - zareagował Tomasz Sekielski.