Samolot Tu-154M rozbił się na lotnisku Siewiernyj w Smoleńsku 10 kwietnia 2010 roku. W katastrofie zginął prezydent Polski Lech Kaczyński i 95 osób, które towarzyszyły mu w drodze do Katynia na obchody 70. rocznicy zbrodni katyńskiej.
Rosyjskie organy śledcze zgodziły się na to, aby polscy prokuratorzy uczestniczyli w kolejnych oględzinach wraku. Zgoda została podpisana już w marcu 2019 roku, ale dopiero teraz informacja ta została upubliczniona. Zgoda Komitetu Śledczego Rosji jest odpowiedzią na wniosek strony polskiej o pomoc prawną. Ostatni raz polscy eksperci przeprowadzili oględziny wraku we wrześniu ubiegłego roku.
Z komunikatu opublikowanego na stronach internetowych rosyjskiego Komitetu Śledczego wynika, że polscy specjaliści będą mogli rozpocząć prace na lotnisku w Smoleńsku, gdzie znajdują się fragmenty rozbitej maszyny, w ostatnich dniach maja. Zgodnie z procedurą, wszystkie czynności, w tym pobieranie próbek, będą przeprowadzać rosyjscy specjaliści w obecności przedstawicieli Polski. Następnie materiały zostaną opisane i przekazane do Warszawy.
Od początku śledztwa w sprawie przyczyny katastrofy smoleńskiej polscy eksperci nie mają pozwolenia od strony rosyjskiej na uczestniczenie w wielu czynnościach. Strona Rosyjska nie oddała również wraku maszyny, pomimo wielu polskich wniosków. Również w ostatnim komunikacie znajduje się informacja, że wrak jest dowodem w sprawie i nie zostanie zwrócony do końca postępowania prowadzonego w Rosji. Moskwa nadal nie zwróciła także czarnych skrzynek Tupolewa. Nie wyraziła również zgody na powtórne przesłuchanie kontrolerów lotów ze Smoleńska, którym polska prokuratura postawiła zarzut spowodowania katastrofy w ruchu lotniczym.
W katastrofie 10 kwietnia 2010 roku pod Smoleńskiem zginęło 96 osób - cała załoga Tu-154 oraz lecąca do Katynia polska delegacja z prezydentem Lechem Kaczyńskim na czele.
Bezpośrednią jej przyczyną było zejście poniżej minimalnej wysokości zniżania (100 metrów), przy nadmiernej prędkości opadania, w warunkach atmosferycznych uniemożliwiających wzrokowy kontakt z ziemią. Rozpoczęcie procedury odejścia na drugi krąg - przerwanego lądowania w sytuacji, kiedy wiadomo, że lądowanie może zakończyć się niepowodzeniem - było spóźnione.
Według ekspertów z komisji Millera właśnie złamanie procedur bezpieczeństwa przez pilotów tupolewa doprowadziło do zderzenia z feralną brzozą, którego skutkiem było oderwanie fragmentu lewego skrzydła wraz z lotką, a w konsekwencji do utraty sterowności samolotu, przechyłu i zderzenia z ziemią.