Joachim Brudziński w Polskim Radiu 24 skomentował zatrzymanie Elżbiety Podleśnej. Aktywistka, która rozkleiła plakaty z Matką Boską w tęczowej aureoli na murach parafii w Płocku, została zatrzymana przez policję pod zarzutem obrazy uczuć religijnych. Kobieta opisywała, że sześciu funkcjonariuszy weszło do jej domu o szóstej nad ranem i przeprowadziło tam rewizję. Była przesłuchiwana na komendzie policji w Płocku przez pięć godzin.
Brudziński, który wcześniej osobiście podziękował policji za zatrzymanie kobiety, stwierdził, że funkcjonariusze weszli do jej mieszkania później, niż jest to opisywane w mediach.
- Od wczoraj słyszmy rzekomo o wejściu policji o 6 rano do pani Podleśnej. Sama powiedziała, że po godzinie 6, a po godzinie 6 to może być minuta po godzinie 6, a może być 7 - powiedział Brudziński.
Policja zapukała do pani Podleśnej o godzinie 7, a nie wtargnęła o godzinie 6, jak to się przedstawia
- dodał.
W kontekście zatrzymania Podleśnej podkreślił też, że "obowiązkiem państwa jest zapewnić bezpieczeństwo i chronić prawa wyznających wiarę chrześcijańską". - Dochodzi do paradoksu, że katolicy w Polsce za chwilę będą czuć się obywatelami drugiej kategorii - mówił Brudziński, podkreślając, że jako szef MSWiA odpowiada za bezpieczeństwo Polaków "niezależnie od ich poglądów i wyznania".
- Wolność pani Podleśnej kończy się tam, gdzie zaczyna się wolność drugiego człowieka. Ma prawo do wizji artystycznych, ale nie ma prawa obrażać uczuć innych współobywateli - powiedział Brudziński.
Szef MSWiA odniósł się do wtorkowego wystąpienia Donalda Tuska na uniwersytecie w Poznaniu. Szef Rady Europejskiej powiedział, że zatrzymanie Podleśnej "nie mieści mu się w głowie" i zwrócił uwagę, że informacja o akcji polskiej policji, która nad ranem zatrzymała autorkę plakatu i przeprowadziła w jej domu rewizję, obiegła cały świat. - A dlaczego Tusk nie reagował, gdy bezczeszczono meczet w Warszawie? - zapytał Brudziński.