Donald Tusk w Poznaniu, podczas przemówienia z okazji stulecia Uniwersytetu Poznańskiego, odniósł się do wydarzeń z piątku. Chodziło o wystąpienie Leszka Jażdżewskiego, redaktora naczelnego "Liberté" z Uniwersytetu Warszawskiego, w którym padały - w kontekście polskiego Kościoła - słowa o "czarnoksiężnikach", którzy "układają agendę tematów dnia" i "zapasach ze świnią w błocie".
Donald Tusk: Po co nam uniwersytety?
Wywołały one spore poruszenie w Polsce, komentował to Episkopat, krytykowały środowiska Prawa i Sprawiedliwości. Donald Tusk w Poznaniu mówił m.in.: Kluczowe dzisiaj pytanie brzmi: "Ile wolności na polskich uczelniach? Po co nam uniwersytety?".
Kilka dni temu rozpętała się burza po jednej z wypowiedzi na Uniwersytecie Warszawskim, byłem tam świadkiem i uczestnikiem tego zdarzenia. Co ciekawe gorączka polityczna wokół słów, które tam padły przesłoniła moim zdaniem istotę problemu. Otóż kluczowe pytanie dziś brzmi, ile wolności na polskich uczelniach, po co nam tak naprawdę uniwersytety? Czy uniwersytety mają możliwość realizować w pełni misję organizowania życia publicznego poza wykładami, misje organizowania ludzi o różnych poglądach i udzielania im gościny, aby te różne, nie zawsze pasujące innym poglądy wygłaszać
- pytał Tusk.
Były premier polskiego rządu podkreślał, że pewnych sytuacjach uczelnie wyższe to "rdzeń Europy". "Kiedy uświadamiamy sobie, że uniwersytety to gwarancja wolności, to przestrzeń publiczna bez której tak naprawdę żadna demokracja nie jest w stanie przetrwać" - powiedział.
Później wtrącił, że w Europie niczym nowym nie jest, że ludzie "wymieniają się kontrowersyjnymi poglądami". Dodał też:
Polska będzie wolnościową demokracją, o jaką walczyliśmy, dopóki nikt nikogo nie będzie prześladował i gnębił (...). Burza wokół przemówienia (Jażdżewskiego - red.) nie miała miejsca w innych europejskich stolicach
- powiedział i szybko przeszedł do innej burzy, która - w jego ocenie - obiegła cały świat, czyli sprawy tęczowej Matki Boskiej i Elżbiety Podleśnej. Stwierdził, że od "Iranu, przez Rosję, po Stany Zjednoczone", wszyscy zauważyli ten "przedziwny fakt".
Donald Tusk stwierdził, że zatrzymanie kobiety "nie mieści mu się w głowie".