Ryszard Czarnecki chwali się (m.in. na swojej stronie), że jest "jednym z najaktywniejszych europosłów z Polski). Rzeczywiście, według portalu mepranking.eu jest na drugim miejscu w polskiej delegacji (za partyjnym kolegą Zdzisławem Krasnodębskim) i na 16 miejscu spośród wszystkich członków Parlamentu Europejskiego. "Newsweek" postanowił prześwietlić aktywność Czarneckiego i - jak czytamy w nowym numerze - ma on "nabijać" swoje statystyki.
Nieformalny ranking europarlamentarzystów jest tworzony na podstawie danych o zadanych pytaniach, udziale w debatach i głosowaniach oraz tworzonych raportach, rezolucjach i poprawkach. Jak pisze Aleksandra Pawlicka w "Newsweeku", Czarnecki "pompował" swoje statystyki formalnymi wypowiedziami (typu "udzielam głosu"), gdy jeszcze był wiceprzewodniczącym PE. Kolejny punkt to rezolucje - z 260 autorstwa Czarneckiego "część nigdy nie trafiła pod obrady". Ponadto choć może pochwalić się 50 raportami, to dotyczą one w dużej mierze udzielania absolutorium budżetowego instytucjom unijnym. Zaś raportów legislacyjnych - takich, które przygotowują nowe prawo - już nie ma.
Według cytowanego anonimowo przez tygodnik polskiego europosła, Czarnecki ma zwykle "przesiadywać w kawiarni" lub przechadzać się korytarzem, a na salę posiedzeń wchodzić tylko tuż przed swoim wystąpieniem.
W artykule przypominano też publikację niemieckiego "Spiegla" z ubiegłego roku o tym, jak europosłowie PiS zatrudniają masowo osoby związane z partią i jej środowiskiem. Dziennik pisał, że przeciętnie członkowie Parlamentu Europejskiego mają po dwóch asystentów akredytowanych w Brukseli i sześć w swoich regionach.
Tymczasem 18 europarlamentarzystów PiS ma w sumie 35 pracowników w Brukseli (tyle, co wynosi średnia) i aż 163 w Polsce. Rekordziści mają po kilkunastu. Dla Anny Fotygi i Czesława Hoca w Polsce pracuje po 15 asystentów, zaś Kosma Złotowski zatrudnia 17 osób. Ten ostatni wyjaśniał, że tak duża liczba wynika z tego, że asystenci nie pracują na pełen etat. Jednak - porównywał "Spiegel" - szef frakcji konserwatystów i trzeci najaktywniejszy europarlamentarzysta Syed Kamal potrzebuje tylko trzech asystentów. Zauważa też jednak, że kwota na zatrudnienie asystentów jest stała niezależnie od ich liczby i wynosi niecałe 25 tys. euro miesięcznie. W przypadku Złotowskiego wciąż daje to średnio ponad 6 tys. zł miesięcznie.
Chodzi jednak nie tylko o to, ile osób zatrudniają europosłowie i sam PE, ale kim te osoby są. A w wielu przypadkach - pisał niemiecki dziennik - są to ludzie związani ze środowiskiem PiS. Dla jednego z liderów europejskiej frakcji konserwatystów pracuje córka szefa polskiej dyplomacji, Magdalena Czaputowicz. Z kolei w dziale prasowym frakcji zatrudnienie znalazła Marta Lipińska - córka Adama Lipińskiego z komitetu politycznego PiS. Inni zatrudnieni w Parlamencie Europejskim to m.in. Marcin Skrzypek, syn wieloletniej sekretarki Jarosława Kaczyńskiego oraz syn koordynatora służb specjalnych Mariusza Kamińskiego, Kacper Kamiński. Teraz nie pracuje już w PE - trafił stamtąd do Banku Światowego. Asystentką trzech europosłów PiS jest z kolei Karolina Maria Tomaszewska, córka kuzyna Jarosława Kaczyńskiego Jana Marii Tomaszewskiego. Jego partnerka (znana z roli w filmie "Smoleńsk") Beata Fido jest asystentką europosła Karola Karskiego.
Działajmy razem na rzecz ochrony klimatu. Jeśli chcesz pomóc - wpłać datek >>