Sprawa stanęła na ostrzu noża. "Paczce" groziło tuż przed Wielkanocą zawieszenie w pełnieniu obowiązków członka zarządu, a w konsekwencji także dymisja.
Gdyby nie ten awans
Ale od początku.
Marzena Paczuska mogła lege artis zainkasować tę pokaźną kwotę, gdyby nie jej awans. Kwota ta może być zresztą większa, bo wynagrodzenia doradców zarządu (takie do niedawna stanowisko miała "Paczka") są niejawne, a przy ul. Woronicza nie brak spekulacji, że mogła ona inkasować bliżej 30 tys. zł, a nie 20 tys. zł miesięcznie (brutto).
Trochę dat
Jak to możliwe? Tu trochę dat.
Rok 1994 - Marzena Paczuska zostaje zatrudniona w TVP.
W 2017 r. zostaje doradcą zarządu TVP.
14 marca - wówczas doradczyni zarządu TVP Marzena Paczuska zostaje głosami Rady Mediów Narodowych wybrana na członka zarządu Telewizji Polskiej. Razem z Piotrem Pałką (już poza zarządem).
18 kwietnia 2019 r.- Marzena Paczuska podpisuje rozwiązanie umowy o pracę na stanowisku doradcy zarządu i formalnie przestaje być pracownikiem TVP.
Również 18 kwietnia 2019 r. - "Paczka" podpisuje kontrakt menadżerski na stanowisku wiceprezeski TVP.
Dlaczego tak dużo czasu trwało podpisanie kontraktu na pracę w zaszczytnym fotelu wiceprezeski TVP? Bo za murami "koloseum" TVP i w wąskim gronie polityków PiS trwała próba spacyfikowania finansowych oczekiwań "Paczki". Tę kwotę można ostrożnie oszacować właśnie na ok. 100 tys. zł, które należałyby się jej z mocy przepisów, gdyby wciąż była etatową pracownicą Telewizji Polskiej.
I kolejna data: 23 czerwca 2019 r. - "Paczka" obchodzić będzie wtedy urodziny (taka data urodzenia widnieje w katalogach Instytutu Pamięci Narodowej). W tym roku będą one okrągłe - sześćdziesiąte. Zatem za dwa miesiące Marzena Paczuska nabędzie prawa emerytalne.
Z kolei prawdopodobnie we wrześniu stuknie jej 25 lat zatrudnienia (na biogramach nie ma dokładnej daty zatrudnienia w TVP).
Skąd się wzięło 100 tys. zł?
Skąd ta kwota ok. 100 tys. zł? Wedle naszych informacji regulamin wynagradzania w TVP stanowi, że taka odprawa emerytalna przy takim stażu, jaki ma "Paczka", to 2,5-krotność średniorocznej pensji. Nagroda jubileuszowa po 25 latach pracy to również 2,5-krotność. Czyli gdyby "Paczka" dotrwała jeszcze parę miesięcy, to zainkasowałaby pięć dodatkowych wypłat.
Ze sprawozdania TVP za miniony rok wynika, że ośmiu doradców Kurskiego zarabiało średnio po 20,8 tys. zł miesięcznie. Zatem nagroda dla "Paczki" wynosić może ok. 50 tys. zł brutto. Odprawa to kolejne ok. 50 tys. zł.
Doradzać samej sobie
Szkopuł był w tym, że pod rządami PiS (także po to, aby obejść "ustawę kominową" ograniczającą pensje władz spółki) tak zmieniono sposób zarządzania TVP, że jej prezesi nie są formalnie pracownikami TVP, a pracują na podstawie kontraktów menadżerskich zawieranych z radą nadzorczą telewizji.
Gdy w marcu Rada Mediów Narodowych wybrała "Paczkę" na członka zarządu, to dla wszystkich - oprócz niej - jasne było: ma się ona formalnie zwolnić z TVP i zawrzeć kontrakt menadżerski. Jak ustaliła Gazeta.pl, Paczuska mocno broniła się jednak przed zwolnieniem z etatu, bo przez to traci - jak wskazują rachunki - ok. 100 tys. zł (a to i tak ostrożne szacunki).
"Prezes rozpuszcza informacje, że jest pazerna"
Osoba bliska TVP: Paczuska nie miała zamiaru rezygnować z etatu doradcy zarządu, którego stała się członkiem. Chciała wziąć odprawę i nagrodę jubileuszową. Dla Paczuskiej to ważne, bo to przecież poważny zastrzyk pieniędzy. Prezes rozpuszcza informacje, że jest pazerna i tak chce doprowadzić do jej odwołania.
Z kolei Kurski suflował, że chce ona wyciągnąć z TVP jak najwięcej pieniędzy. - Faktycznie chciała dojechać do emerytury na etacie doradcy. Łopiński aż musiał jej w końcu postawić ultimatum: albo koniec z etatem, albo ją zawieszą. Spacyfikowano ją - słyszymy.
Jeden z naszych rozmówców opisuje, że "Paczka" jako etatowy doradca zarządu TVP miała się wręcz zwrócić się do zarządu TVP, którego jest członkiem, o udzielenie jej urlopu na czas pełnienia funkcji członka zarządu, by otrzymać nagrodę i odprawę. - Czuła się zbyt mocna - słyszymy.
Od innej osoby pracującej na wysokim szczeblu w TVP słyszymy, że sprawę zatrudnienia Paczuskiej udało się zamknąć. I to tak skutecznie, że przynajmniej przed kilka tygodni nie wypływała ona na światło dzienne.
Przesilenie 18 kwietnia
TVP poinformowała nas oficjalnie: Prawdą jest, iż pani Marzena Paczuska dnia 18 kwietnia 2019 roku podpisała porozumienie o rozwiązaniu umowy o pracę i ma zawarty kontrakt menadżerski, z którego tytułu nie może otrzymać żadnej nagrody jubileuszowej.
Przez spór o odprawę i nagrodę "Kura" dostał świetny argument do ręki, by ją zwalczać. Jako prezes TVP jest z Paczuską na skrywanej wojnie. Wręcz się nienawidzą, a że i ona, i on mają dominujące - to mało powiedziane - charaktery, to konflikt jest gwarantowany. Zresztą Kurski obcesowo pozbył się "Paczki", gdy szefowała redakcji "Wiadomości" TVP1, więc mają też niewyrównane rachunki.
Jacek Kurski ma więc narzędzie lobbingu, aby "Paczkę" próbować odwołać rękami albo rady nadzorczej TVP, albo Rady Mediów Narodowych. Bo to, że Jacek Kurski najchętniej pozbyłby się z zarządu Marzeny Paczuskiej, jest jasne jak słońce. W marcu Kurski chciał zresztą od rady nadzorczej, by zawiesiła dwóch członków zarządu: Piotra Pałkę, którego rada zawiesiła i nie ma go już w zarządzie, oraz właśnie Marzenę Paczuską. W jej przypadku rada nadzorcza nie przychyliła się do wniosku "Kury".
"Paczka" póki co może spać spokojnie
Pogłoski o tym, że Marzena Paczuska może zostać odwołana, krążą jednak w obozie Prawa i Sprawiedliwości. Dla Pałacu Prezydenckiego jest to temat niewygodny, bo "Paczka" do TVP została namaszczona przez samego Andrzeja Dudę. Prezydent uparł się przy niej i basta - w zamian za podpis pod ustawą dającą 1,26 mld zł mediom publicznym żądał fotela dla "Paczki".
Wedle naszych informacji póki co pozycja Paczuskiej nie jest jednak zagrożona i w zarządzie pozostanie. Jednak długoterminowo - przekonują nasi rozmówcy - może się ona szykować na zlodowacenie w "zimną wojnę" z Kurskim, a ludzie z obozu PiS będą jej patrzeć na ręce.
Lobbing "Kury"
- "Kura" to polityk. Jedną ręką poklepuje, a drugą wbija nóż - mówi nasz rozmówca, znający TVP od środka.
Celem jego lobbingu jest przekonanie Nowogrodzkiej, by w którymś momencie uzyskać zielone światło dla pozbycia się "Paczki" z TVP. "Kura" ma sojuszników w trzyosobowej radzie nadzorczej TVP, której przewodniczy Maciej Łopiński. To właśnie RN zawiesił Pałkę, którego wyeliminowania z zarządu chciał Jacek Kurski, ale "Paczkę" oszczędzono.
Znów 2:1
Prezes TVP ma powody, by sekować "Paczkę".
Gdy Kurski świętował pozbycie się Piotra Pałki z zarządu, Rada Mediów Narodowych dokooptowała mu do składu Mateusza Matyszkowicza. Co do jego namaszczenia na wiceprezesa była w obozie władzy zgoda. - Wszędzie miał promotorów - słyszymy.
Po ponownym rozszerzeniu zarządu o trzeciego członka Jacek Kurski znów stracił większość w zarządzie - wcześniej w dwuosobowym zarządzie jego głos, jako prezesa, przeważał. Z tego też powodu tuż przed posiedzeniem RMN, na którym wybrano Matyszkowicza do zarządu TVP, zarząd wybrał na szefową "Wiadomości" Danutę Holecką. W obawie, że "Paczka" z Matyszkowiczem zechcą mieć wpływ na obsadę tego stanowiska.
W Telewizji Polskiej Danuta Holecka uchodzi za figurantkę, ale jest dziś najbardziej rozpoznawalną twarzą flagowca informacyjnego TVP1, a cieszy się też sympatią ceniącego lojalność Jarosława Kaczyńskiego. Usunąć Holecką, nawet jeśli chciałoby tego teraz dwóch z trzech członków zarządu TVP, będzie bardzo trudno. Ale formalnie "Kura" - także dzięki głosowi Paczuskiej - w zarządzie może zostać przegłosowany w mig.