W nocy z czwartku na piątek posłowie przegłosowali nowelizację ustawy o Krajowej Radzie Sądownictwa. W myśl jej przepisów sędziowie, którzy nie zostali zarekomendowani przez KRS do Sądu Najwyższego, nie będą mogli się odwoływać do Naczelnego Sądu Administracyjnego od decyzji KRS.
Jeśli przepisy wejdą w życie, umorzone zostaną też toczące się obecnie w NSA postępowania w sprawach sędziów, którzy chcieli zasiadać w Sądzie Najwyższym, a zostali odrzuceni przez KRS.
Ustawą o KRS zajmie się teraz Senat, potem konieczny będzie podpis prezydenta.
- Ustawa, która odbiera sędziemu prawo do odwołania się i ingeruje już w toczące się postępowanie, od którego się odwołał, jest niezgodna z konstytucją, bo ogranicza prawo do sądu - komentuje w rozmowie z Gazeta.pl prof. Marcin Matczak z Uniwersytetu Warszawskiego, specjalista w zakresie sądowego stosowania prawa.
- Ta droga, pozwalająca sędziom niepowołanym do Sądu Najwyższego na odwołanie się do Naczelnego Sądu Administracyjnego, była nie w smak polskiemu rządowi. Cały plan rządu dotyczący Sądu Najwyższego polega na tym, że mają tam zasiąść ludzie wybrani przez nową Krajową Radę Sądownictwa. Możliwość odwołania się do sądu przeszkadza takiej sytuacji, bo przecież nie wiadomo, jak sąd się zachowa - dodaje prof. Marcin Matczak.
Posłowie PiS argumentowali, że nowelizacja ustawy o KRS to konsekwencja wyroku Trybunału Konstytucyjnego z marca tego roku. TK orzekł, że odwoływanie się do NSA od uchwał Krajowej Rady Sądownictwa ws. powołania sędziów SN jest niekonstytucyjne.
- Wniosek do Trybunału Konstytucyjnego złożony przez senatorów Prawa i Sprawiedliwości miał za zadanie wykorzystać TK do tego, żeby odebrać możliwość pójścia do sądu administracyjnego. PiS wykorzystał Trybunał Konstytucyjny, żeby zaatakować tę drogę sądową i zrobił to. Trybunał Konstytucyjny w złym składzie, z dublerem, zakwestionował tę drogę, stwierdził, że jest ona niezgodna z konstytucją. Ciągle nie wiemy, dlaczego, z jakich powodów, bo wciąż nie ma uzasadnienia od tego wyroku - ocenia prof. Marcin Matczak.
Według naszego rozmówcy, istnieje prawdopodobieństwo, że Komisja Europejska będzie chciała zakwestionować tę ustawę. - Powstaje pytanie, czy Polska nie otwiera nowego frontu walki z Unią Europejską. Konflikt się nie zakończy, wprost przeciwnie - zintensyfikuje się - uważa ekspert.