Poseł Prawa i Sprawiedliwości w rozmowie z Robertem Mazurkiem w RMF FM podkreślał swoją troskę o strajkujących nauczycieli oraz rodziców, którzy obawiają się, że w wyniku protestów dzieci nie przystąpią do egzaminów. Patryk Jaki obawia się również, że wizerunek protestującego nauczyciela może ucierpieć. -Ja się boję i chciałbym, żeby tak nie było, żeby po tym strajku wizerunek nauczyciela był związany z tymi przebierankami za różne zwierzęta, bądź tymi piosenkami, które są niestety podobne do repertuaru KOD Kapeli - mówił wiceminister sprawiedliwości.
Wiceminister sprawiedliwości przekonywał także, że 15-procentowa propozycja podwyżki zaproponowana przez rząd jest dobra. Nauczyciele z kolei domagają się wzrostu wynagrodzeń o 30 procent. - Chciałbym, żeby nauczyciele spróbowali zrozumieć, że propozycja, która jest na stole, jest naprawdę ciekawą propozycją, tzn. żeby nauczyciel dyplomowany za dwa lata zarabiał 8100 zł brutto w zamian za to, że będzie dwie godziny dłużej miał pensum, czyli dwie godziny dłużej przy tablicy (...). Dodatkowo chcę państwu powiedzieć, że naprawdę 8100 złotych to już nie jest mała pensja. To jest dobra propozycja - ocenił.
Kwota, o jakiej wspomina minister Jaki dotyczyłaby nauczycieli dyplomowanych, których pensum (liczba godzin przed tablicą) wzrosłoby do 24 godzin tygodniowo. Kwota 8100 złotych zostałaby osiągnięta dopiero w 2023 roku. Z wyliczeń Ministerstwa Edukacji Narodowej wynika, że w zeszłym roku miesięczne zarobki nauczycieli na rękę wyglądały następująco: stażysta otrzymywał 2087 złotych netto, nauczyciel kontraktowy - 2309 złotych, mianowany - 2976 złotych, a dyplomowany - 3784 złotych. Inaczej swoją sytuację zarobkową przedstawiają sami nauczyciele. Według ankiety przeprowadzonej przez "Rzeczpospolitą" w kwietniu tego roku wynika, że nauczycielska pensja rzadko przekracza 3 tysiące złotych - zazwyczaj wynosi od 1750 do 2500 złotych.
Dziennikarz RMF FM odniósł się także do wypowiedzi marszałka Senatu Stanisława Karczewskiego, który rekomendował nauczycielom pracę dla idei. Robert Mazurek zapytał się swojego gościa, co marszałek, zarabiający 20 tysięcy miesięcznie, chciał powiedzieć ludziom, których pensje plasują się na poziomie 3 tysięcy. Według Patryka Jakiego nauczyciele zarabiają za mało, jednak dialog nie może odbywać się kosztem dzieci, które są zakładnikami w sporze między nauczycielami, a rządem.
Bezterminowy strajk nauczycieli rozpoczął się 8 kwietnia. Przedstawiciele Forum Związków Zawodowych i Związku Nauczycielstwa Polskiego domagają się od rządu 30 procent podwyżki. Podczas dzisiejszej konferencji prasowej prezes ZNP Sławomir Broniarz zapewnił, że związkowcy przystąpią do okrągłego stołu. Taką formę debaty zaproponował premier Mateusz Morawiecki. Nie wiadomo jednak, czy rozmowy skończą się kompromisem - według ostatnich wypowiedzi wicepremiera Jarosława Gowina wynika, że nowa propozycja podwyżek nie zostanie przedstawiona przez rząd: "Doszliśmy, jeżeli chodzi o rozwiązania płacowe, do granicy możliwości polskiego budżetu, dalej się nie cofniemy".
Kontynuacja strajku może zakłócić przebieg matur. 26 kwietnia mija termin wystawiania ocen dla uczniów ostatnich klas liceów i techników. W tym celu konieczne jest zwołanie rad kwalifikacyjnych, które ze względu na protest nauczycieli mogą się nie odbyć. Dla maturzystów oznaczać to będzie powtarzanie roku. Minister edukacji narodowej Anna Zalewska jest jednak spokojna - kandydatka PiS w wyborach do Parlamentu Europejskiego zaznacza, że 50 procent szkół ponadgimnazjalnych nie strajkuje, a dyrektorzy mają czas na przeprowadzenie rad najpóźniej do 24-25 kwietnia.