Rząd nie podejmuje rozmów ze strajkującymi nauczycielami na ich warunkach. Była premier Beata Szydło oddelegowana do negocjacji ze związkami zawodowymi, wprawdzie przypomina, że jest w każdej chwili gotowa podpisać porozumienie o podwyżce płac, ale takie samo, jak to sprzed paru dni z Solidarnością. Strajk trwa już tydzień, egzaminy gimnazjalne udało się przeprowadzić, w poniedziałek zaczynają się kolejne - dla ósmoklasistów, i nic nie wskazuje, aby protest miał zakłócić ich przebieg.
Wygląda na to, że politycy z Nowogrodzkiej doszli do wniosku, że to dobry moment, żeby przejąć inicjatywę w trwającej kampanii wyborczej. Bo jak można wytłumaczyć ten nagły zwrot w dyskusji w stronę ewentualnego przyjęcia przez nasz kraj waluty euro (co i tak w odległej perspektywie narzucają nam traktaty akcesyjne), bądź jak woli PiS - rezygnacji z naszej narodowej waluty?
W sobotę głos ws. przyjęcia przez nasz kraj euro zabrał na konwencji PiS w Lublinie Jarosław Kaczyński. Prezes PiS, który uznał, że według opozycji "niepotrzebna jest złotówka, polska waluta", stwierdził, że "w interesie różnych grup, w szczególności zewnętrznych, całych państw, przejście Polski na euro będzie korzystne. Trzeba zapytać, czy będzie korzystne dla Polski, Polaków?".
Kaczyński następnie wzmocnił swój przekaz w wywiadzie tuż po konwencji, którego udzielił telewizji publicznej. - Przyjmowanie euro przedwcześnie to byłoby potężne, szokowe uderzenie w gospodarkę - ocenił prezes PiS. Powiedział, że euro zostanie przyjęte, gdy Polska będzie na to gotowa. - Za 15 czy 20 lat, zobaczymy - dodał. Sam zresztą przyznał, że "sprawa euro kiedyś musi się stać aktualna ze względu na traktat akcesyjny".
Także w sobotę, także na konwencji prezesowi wtórował premier Morawiecki. - Dzisiaj mogę powiedzieć z pełną odpowiedzialnością, nie jest w interesie Polski przyjmowanie tej waluty w najbliższym czasie - oświadczył Mateusz Morawiecki.
By wzmocnić przekaz premier posłużył się przykładem:
Są kraje, które mają wyższy poziom dochodów niż Niemcy: Norwegia, Szwajcaria, jednak nie śpieszą się z przystąpieniem do strefy euro i nie tęskno im do tego.
Ani Norwegia, ani Szwajcaria nie są w Unii Europejskiej. Ale to było na konwencji.
W niedzielę, tuż przed wylotem do Brukseli, premier zapytał wprost Platformę Obywatelską, Koalicję Europejską, czy jest za utrzymaniem złotego. - Czy są za utrzymaniem złotówki, czy są za rezygnacją z naszej narodowej waluty - pytał szef rządu.
- Obywatele muszą mieć jasność, czy PO, KE jest za utrzymaniem złotego, czy za rezygnacją ze złotego. Nie można oszukiwać i mamić obywateli, czy jesteśmy za utrzymaniem narodowej waluty. Ja znam wypowiedzi pana Schetyny, pani Lubnauer które bynajmniej nie niuansują tego podejścia, są jednoznacznie za rezygnacją ze złotówki, za wprowadzeniem waluty euro. I oczekuje ze KE opowie się jednoznacznie za utrzymaniem złotówki lub przeciw - rzucił na koniec Morawiecki.
Politycy Platformy Obywatelskiej już wielokrotnie odpowiadali, że nie mają planów natychmiastowego wprowadzenia euro do naszego kraju.
Dziennikarze szybko zauważyli, że PiS kolejny raz narzuca ton w kampanii wyborczej, odciąga uwagę od bieżących problemów.
"Prezes Kaczyński wrzucił kolejny temat, żeby odciągnąć uwagę. Teraz będą 2 tygodnie gównoburzy nad sprawą euro, które przy sprzyjających wiatrach politycznych w PL i UE można wprowadzić w Polsce za najwcześniej dekadę. Brawo prezesie!" - napisał Bartłomiej Godusławski z "Dziennika Gazety Prawnej".
Z kolei Tomasz Skory z RMF FM zwrócił uwagę, że temat euro nie ma nic wspólnego z wyborami do Europarlamentu.
"Przyjęcie euro ma dokładnie taki sam związek z wyborami do Parlamentu Europejskiego jak piątka plus, karta LGBT, przyjęta już w PE dyrektywa o prawach autorskich i płacenie właścicielom za dobre samopoczucie krów i świń. Spinfelczerom to nie przeszkadza, mnie trochę tak." - napisał.
Polska zobowiązała się do przyjęcia euro, akceptując w drodze ogólnokrajowego referendum w 2003 roku wstąpienie do Unii Europejskiej. W traktacie akcesyjnym nie określiła daty wejścia do unii walutowej.