Brudziński dementuje sugestie o "opóźnianiu" poszukiwań Falenty. "Proszę dać spokój policjantom"

"Policjanci konsekwentnie robili to, co do nich należy" - tak kwestię zatrzymania biznesmena Marka Falenty skomentował na Twitterze minister spraw wewnętrznych i administracji Joachim Brudziński. Zaprzeczył tym samym tezom w artykule portalu Polityka.pl, z którego wynikało, że "ktoś wstrzymywał poszukiwania" biznesmena.
Zobacz wideo

Poszukiwany Europejskim Nakazem Aresztowania Marek Falenta został zatrzymany w Hiszpanii 5 kwietnia. Biznesmena, który na początku lutego nie stawił się w zakładzie karnym, policjanci poszukiwali od prawie dwóch miesięcy.

Za zlecenie nagrywania rozmów polityków Platformy Obywatelskiej i Polskiego Stronnictwa Ludowego w warszawskich restauracjach Marek Falenta został prawomocnie skazany w styczniu 2017 roku na 2,5 roku więzienia.

"Tu już nie ma wątpliwości: ktoś wstrzymywał poszukiwania Falenty" - pod takim tytułem na portalu Polityka.pl ukazał się tekst Grzegorza Rzeczkowskiego. Autor, powołując się m.in. na ustalenia "Gazety Wyborczej", napisał, że Marek Falenta w lutym wjechał za granicę przez nikogo "nie niepokojony". W tekście czytamy, że formalne poszukiwania Falenty rozpoczęły się 1 marca, miesiąc po tym, jak powinien stawić się w więzieniu, a główne czynności podejmowano początkowo w kraju, choć było wiadomo, że biznesmen jest już w innym państwie.

Wygląda na to, jakby ktoś z MSWiA lub policji specjalnie zwlekał z wydaniem polecenia wszczęcia poszukiwań, by ułatwić zadanie uciekinierowi. Ktoś doskonale sobie zdawał sprawę, jak sprawnych śledczych ma polska policja i co znaczy pozwolić im działać

- skomentował dziennikarz "Polityki". 

Komenda Główna Policji reaguje

Na tekst portalu Polityka.pl zareagowała Komenda Główna Policji we wpisie na Twitterze.

Wystarczyło przed napisaniem tekstu zwyczajnie zapytać. Zapewniamy, że nikt nie wpływał na prowadzących poszukiwania, aby je spowolnić! Wszystko było opisywane w mediach. Ci dziennikarze, którzy piszą teraz bzdury, wówczas wprowadzali w błąd opinię, że Falenta jest w Moskwie

- stwierdzili funkcjonariusze.

Sprawę skomentował również dziennikarz "Gazety Wyborczej" Piotr Żytnicki, autor tekstu, na który powoływał się dziennikarz "Polityki".

Rozmawiałem z policjantami, którzy szukali Falenty. Znam ich od 10 lat i im ufam. W żadnym momencie nie byli przez nikogo hamowani, a chronologia zdarzeń to potwierdza. Gdyby ktoś chciał chronić Falenty, nie angażowano by specgrupy z Poznania, która jest najskuteczniejsza w kraju

- napisał.

Zatrzymanie Marka Falenty. Bartłomiej Sienkiewicz kontra Joachim Brudziński

Tekst udostępnił na swoim profilu na Twitterze były minister spraw wewnętrznych Bartłomiej Sienkiewicz. "Pytań coraz więcej. Nie uda się już wykpić heheszkami o "ślicznej suczce" czy podobnymi. No więc kto wstrzymywał?" - zapytał obecnego szefa resortu Joachima Brudzińskiego.

"Panie ministrze, z takimi obsesjami można sobie poradzić. Najpierw miał Pan problem, że policja nie szuka Falenty, teraz ma Pan problem, że znalazła za późno?" - odpowiedział Brudziński.

Był Pan przełożonym tych policjantów. Czy aż tak polityczne zacietrzewienie odbiera Panu odpowiedzialność za państwo i służby, dzięki którym możemy czuć się bezpiecznie? Niezależnie od tego,że "szarpał" Pan na TT za moje nogawki, policjanci konsekwentnie robili to, co do nich należy

- dodał obecny szef MSWiA w jednym z kolejnych wpisów.

"Szanowny Panie ministrze, zniszczyliście polską policję, odebraliście jej wiarygodność, używając jak politycznej pałki, a teraz wzywacie do uznania waszych zasług? Btw. Jarosław Zieliński nadal zastępcą?" - odpowiedział Bartłomiej Sienkiewicz.

"Pan to wie, tak samo jak ja, że gdyby nie daj Boże, coś złego Panu się przytrafiło, to pierwsze co Pan zrobi, to pobiegnie Pan po pomoc do tej "zniszczonej" Policji. I wie Pan dobrze, że ta pomoc będzie Panu profesjonalnie udzielona. Proszę dać spokój funkcjonariuszom" - ripostował Joachim Brudziński.

"Nikt nie wpływał na prowadzących poszukiwania"

Głos w dyskusji zabrał na Twitterze również naczelnik wydziału poszukiwań Komendy Wojewódzkiej Policji w Poznaniu, która w marcu dołączyła do akcji poszukiwawczej.

"Czytam i oczom nie wierzę. Myślałem, że ta sprawa związana z poszukiwaniem Marka Falenty została zamknięta 5 kwietnia wraz z jego zatrzymaniem. Okazuje się jednak, iż temat wciąż żyje, a niektórzy dziennikarze mają chęć przy jej okazji zaistnieć. Zapewniam, że nikt nie wpływał na prowadzących poszukiwania by je spowalniać. Jestem jednym z policjantów, którzy uczestniczyli ściganiu i w zatrzymaniu M.F. Wcześniej ustaliliśmy gdzie był, i jak się ukrywał" - podkreślił funkcjonariusz.

Nie jest ważne, kiedy zdecydowano o naszym udziale w poszukiwaniach. Otrzymaliśmy od naszych szefów z Komendy Głównej Policji i Komendy Wojewódzkiej Policji "zielone światło”, odpowiednie wsparcie i zaufanie do działań. Były one zachowane w tajemnicy, pomimo niemal codziennych ataków różnych ludzi, których wiedza na temat naszej służby jest mocno teoretyczna

- dodał.    

Zobacz wideo
Więcej o: