Lewica alarmuje: sprzątaczki poniżane w Senacie. Kancelaria Senatu dementuje. "Nie było skarg"

Po tekście "Newsweeka" o warunkach zatrudnienia sprzątaczek w Senacie, politycy lewicy pojawili się przed parlamentem ze zmiotkami dla senatorów. Jak opisują, od sprzątaczek słyszeli nie tylko o niskich wynagrodzeniach, lecz także o wyzwiskach. Wnioskują o bezpośrednie zatrudnienie personelu sprzątającego przez Kancelarię Senatu RP.

Warunki zatrudnienia personelu sprzątającego w polskim Senacie opisała Anna Kiedrzynek na łamach "Newsweeka" w artykule pt. "Pracują za 1630 zł i odpoczywają w klitce bez okien. Są sprzątaczkami w Senacie". Dziennikarka przedstawia relację dawnej pracownicy odpowiedzialnej za utrzymanie czystości w budynkach Kancelarii Senatu. "Wyższa izba parlamentu, w przeciwieństwie do Sejmu, wypchnęła usługę sprzątania swoich pomieszczeń do firmy zewnętrznej" - czytamy. Z tekstu wynika, że tylko część pracowników ma etat. Kobieta opisała też trudne warunki pracy i złe traktowanie, także ze strony senatorów.

Praca w Senacie. Razem: panie słyszały "rusz dupę" i wyzwiska

Temat próbują nagłośnić politycy Razem. "Wedle informacji uzyskanych od personelu sprzątającego w Senacie zewnętrzna firma odpowiedzialna za utrzymanie czystości w obiektach Kancelarii Senatu nie kieruje do wykonywania usługi wymaganej liczby 10 pracowników. Pracownice firmy zewnętrznej otrzymują wynagrodzenie zaledwie w wysokości płacy minimalnej (około 1500 złotych netto miesięcznie) i skarżą się upokarzające traktowanie przez osoby zarządzające w firmie zewnętrznej. W budynkach Senatu RP panie sprzątające spotkały się z takimi zwrotami jak: "Zapier..., kur...!", "Bo ci przypier...!", czy "Rusz dupę!". Ponadto zdarzały się sytuacje, gdy senatorzy nie życzyli sobie obecności sprzątaczek w windzie" - czytamy w ich oświadczeniu.

- Jeżeli senatorzy nie potrafią zachować się w porządku, jeżeli nie potrafią docenić pracy pań, które tutaj sprzątają, to może czas, żeby wzięli te zmiotki w dłoń i sami zaczęli sprzątać Senat - zaproponował Adrian Zandberg, który pojawił się w piątek pod Senatem ze zmiotkami dla polityków

- Ponadto przygotowaliśmy wniosek - dodała Marcelina Zawisza. - Wniosek o bezpośrednie zatrudnienie personelu sprzątającego przez Kancelarię Senatu RP. Nie godzi się, żeby Senat, instytucja która stanowi w Polsce prawo, pozwalała na łamanie prawa. Część ze sprzątających pań ma umowy cywilnoprawne. Wykonując pod nadzorem w konkretnym miejscu i czasie, powinny mieć umowę o pracę - powiedziała Zawisza, po czym wyliczyła kolejne zaniedbania związane warunkami pracy personelu sprzątającego.

- Chcielibyśmy zainicjować publiczną debatę na temat zasadności outsourcingu we wszystkich instytucjach publicznych - zadeklarowała Katarzyna Duda, autorka raportów o outsourcingu w Polsce.

Odpowiedź Kancelarii Senatu

Do sprawy odniosła się Kancelaria Senatu. W specjalnym oświadczeniu informuje, że "nigdy nie otrzymała skarg od pracowników firmy, ani w formie pisemnej, ani ustnej, na warunki pracy w Kancelarii Senatu oraz na niewłaściwe ich traktowanie przez ich pracodawcę lub przez pracowników Kancelarii Senatu".

"Warunki umowy o pracę, w tym wysokość wynagrodzenia, ustala pracodawca, który obowiązany jest przestrzegać powszechnie obowiązujących przepisów prawa, m.in. dotyczących aktualnej wysokości minimalnego wynagrodzenia za pracę" - czytamy w piśmie. W napisano również, że "senatorowie i pracownicy Kancelarii Senatu traktują personel sprzątający z należytym szacunkiem. Szef Kancelarii Senatu nigdy nie pozwoliłby na zachowania dyskryminacyjne w stosunku pań sprzątających na terenie Senatu".

Zobacz wideo
Więcej o: