Impreza u Dominika Tarczyńskiego. Na jego "czterdziestkę" niespodziewanie wpadł premier

Jacek Gądek
Poseł Prawa i Sprawiedliwości Dominik Tarczyński urządził w pokoju hotelowym Domu Poselskiego imprezę urodzinową dla wąskiego grona swoich sprzymierzeńców w obozie politycznym. Niespodziewanie na imprezie, na której serwował białą kiełbasę i pierogi, zjawił się premier Mateusz Morawiecki.

Solenizant obchodził 27 marca swoje czterdzieste urodziny. Uświetnił je kilka dni później imprezą dla koleżanek i kolegów z politycznego światka. Przy okazji posiedzenia Sejmu, które odbywało się w minionym tygodniu, na wieczór ze środy na czwartek zaprosił do siebie zawężone grono polityków PiS.

Na co dzień posłowie nocują w hotelu poselskim, tuż obok Sejmu i Kancelarii Prezydenta, a kilkaset metrów od Kancelarii Prezesa Rady Ministrów. Pomieszczenia w nim są wyjątkowo skromne, przypominają bardziej cele z pryczami niż pokoje hotelowe - standardem odbiegają nawet od pokojów w akademikach. Obyczaje jednak w nich panujące są jednak czasami studenckie. 

Właśnie w takim pokoiku swoją "czterdziestkę" świętował przed tygodniem Dominik Tarczyński. Wedle naszych informacji odwiedził go nie tylko szef gabinetu politycznego premiera Marek Suski i szef klubu parlamentarnego Prawa i Sprawiedliwości. Dominowali politycy mniej znani, okupujący tylne rzędy w Sejmie. Tym większe zaskoczenie wywołała niespodziewana wizyta premiera Mateusza Morawieckiego.

- Pojawili się funkcjonariusze SOP-u, że muszą sprawdzić pokój, bo za chwilę pojawi się w nim premier - mówi osoba znająca kulisy spotkania. Szef rządu - słyszymy - pojawił się z butelką trunku jako prezentem dla solenizanta. Sam też miał skosztować pierogów serwowanych przez jednego z największych harcowników w szeregach PiS.

- Proszę wybaczyć, ale to są sprawy prywatne - mówi jeden z polityków PiS.

Od kolejnego, który wie o imprezie, na której wznoszono toasty za Tarczyńskiego, słyszymy, że faktycznie impreza się odbyła, a premier miał wpaść na nią z marszu, bo akurat był w Sejmie.

Morawiecki wzniósł toast za Tarczyńskiego. Wypił za jego zdrowie - opisuje osoba znająca kulisy imprezy.

Ten rok będzie dla Tarczyńskiego ważny nie tylko ze względu na "czterdziestkę". Poseł znany z wyjątkowo ciętego języka i bezceremonialnych zachowań kandyduje do Parlamentu Europejskiego jako "czwórka" na liście PiS w najcenniejszym dla tej formacji okręgu wyborczym obejmującym Małopolskę i woj. świętokrzyskie. PiS ma tu szanse na zgarnięcie czterech mandatów, zatem Tarczyński - o czym marzył od dawna - ma dużą szanse zamienić ul. Wiejską na Brukselę.

Ukłon Morawieckiego w stronę Tarczyńskiego - tak to jest interpretowane w PiS-ie - nie jest przypadkiem. Premier nie mając własnego zaplecza w obozie PiS, inwestuje w relacje z posłami, którzy mogą stać się jego żołnierzami, nawet jeśli są politycznymi harcownikami. Do rządu ściągnął już Adama Andruszkiewicza - narodowca wybranego do Sejmu z list Kukiz'15, który porzucił potem ruch Pawła Kukiza na rzecz frondy Kornela Morawieckiego - ojca premiera. Dziś Andruszkiewicz jest wiceministrem cyfryzacji, co jest osobistym pomysłem szefa rządu.

Na początku miesiąca do klubu PiS przeszedł też poseł Sylwester Chruszcz - podobnie jak i Andruszkiewicz to do niedawna poseł klubu Wolni i Solidarni, którego szefem jest Kornel Morawiecki. I w jego przypadku premier miał być zwolennikiem transferu.

Zobacz wideo
Więcej o: