W Centrum Partnerstwa Społecznego "Dialog" w piątek rano wznowiono przerwane w środę rozmowy na temat podwyżek dla nauczycieli. Brali w nich udział przedstawiciele rządu i oświatowych związków zawodowych.
Wicepremier Beata Szydło powiedziała, że poza dotychczas złożonymi propozycjami, czyli między innymi łącznych podwyżek o 15 procent w tym roku, przedstawiła stronie związkowej założenia nowego kontraktu społecznego dla nauczycieli. Opiera się on na powiększeniu pensum nauczycielskiego (liczbę godzin dydaktycznych) oraz - co za tym idzie - wzroście wynagrodzeń.
- Nie zachodzą żadne okoliczności i przesłanki, które dawałaby nam legitymację do tego, żebyśmy mogli dyskutować o wstrzymaniu akcji strajkowej w poniedziałek. Związki zawodowe przedstawiły swoją wspólną, modyfikowaną wielokrotnie propozycję wzrostu wynagrodzeń nauczycieli w 2019 r. Przy tej propozycji obstajemy. Strona rządowa nie chciała się do tego odnieść merytorycznie, posługując się tylko wielkimi liczbami. Ustępstwa związków sięgają kwoty 10 mld zł, to nie jest tak, że nie jesteśmy elastyczni
- stwierdził po piątkowych rozmowach przewodniczący ZNP Sławomir Broniarz.
Dodał, że "nie ma pretensji do premier Beaty Szydło".
- Prezentując stanowisko strony rządowej, nie do końca była przekonana, co prezentuje. Nie oczekuję, że będzie znała różnicę między zwiększeniem, a zmniejszeniem pensum, że będzie obracała się w kategorii informacji o wynagrodzeniu zasadniczym w relacji do średniej. To powinna wiedzieć minister finansów. Natomiast epatowanie opinii publicznej faktem, że nauczyciele będą zarabiali w 2023 r. kwotę ponad 8 tys. zł, na dobrą sprawę jest pustą deklaracją, przy braku odpowiedzi na pytanie, jakie będzie wynagrodzenie zasadnicze
- mówił Sławomir Broniarz. Podkreślił, że ZNP "jest otwarte na rozmowy". - 8 kwietnia jest datą obowiązującą - zaznaczył.
"Nauczyciele mają sami zapłacić za podwyżkę. Rząd zaproponował dziś zwiększenie pensum od 4 do 6 godzin i do 2023 r. wzrost ŚREDNIEGO wynagrodzenia nauczycieli (czyli wirtualnego, bo to nie są zarobki). To nie rozwiązuje problemów, wokół których toczy się dziś protest" - czytamy z kolei we wpisie na Twitterze Związku Nauczycielstwa Polskiego.
Przewodnicząca Forum Związków Zawodowych Dorota Gardias, która kieruje obecnie Radą Dialogu Społecznego, zaproponowała kolejną rundę rozmów w niedzielę o godz. 18.
Jeśli strony nie osiągną porozumienia, to w poniedziałek 8 kwietnia rozpocznie się bezterminowy strajk. Tymczasem dwa dni później w szkołach zaczynają się egzaminy. Egzaminy gimnazjalne mają się odbywać od 10 do 12 kwietnia, egzaminy ósmoklasisty - od 15 do 17 kwietnia, a matury zaczynają się 6 maja i potrwają do 25 maja. Rząd zapewnia, że egzaminy odbędą się niezależnie od tego, czy dojdzie do strajku.
Zgodnie z propozycją rządu, pensum nauczycielskie miałoby zostać powiększone z 18 do 22 bądź 24 godzin tygodniowo. W pierwszym wariancie w 2023 roku średnie wynagrodzenie nauczyciela dyplomowanego wyniosłoby 7704 złote (obecnie 5603 zł), a w drugim wariancie - do 8100 złotych.
Zakładamy, że średnio nauczyciel dyplomowany po wprowadzeniu zmian otrzyma w kolejnych latach, w wariancie pensum 22 h w 2020 – 6128 zł, 2021 – 6653 zł, 2022 – 7179 zł, 2023 – 7704 zł. W przypadku ustalenia pensum na poziomie 24 h (poziom średniej OECD) nauczyciel dyplomowany mógłby liczyć średnio na następujący wzrost wynagrodzenia 2020 – 6335 zł, 2021 – 7434 zł, 2022 – 7800 zł, 2023 – 8100 zł
- czytamy na stronie Kancelarii Premiera.
Jak powiedziała wicepremier Beata Szydło, koniec prac legislacyjnych miałby nastąpić do końca czerwca.
Związek Nauczycielstwa Polskiego i Forum Związków Zawodowych proponują 30-procentową podwyżkę wynagrodzeń dla nauczycieli, rozłożoną na dwie raty - 15 procent od 1 stycznia oraz 15 procent od 1 września. Wcześniejszym postulatem związkowców było tysiąc złotych podwyżki.
Negocjacje trwały dwie i pół godziny. - Mamy jeszcze czas. Możemy spotkać się w każdym dogodnym terminie - mówiła Beata Szydło.
- Nie widzę dobrej woli ze strony partnerów związkowych, którzy nie chcą odstąpić od dania szansy młodzieży. O nic innego nie prosimy, chodzi o ten czas, by młodzież mogła spokojnie napisać egzaminy, protest może trwać. Młodzież powinna mieć możliwość ich napisania
- dodała wicepremier.