Prezydent Andrzej Duda rozmawiał w poniedziałek z minister finansów Teresą Czerwińską o planowanym przez ZNP strajku nauczycieli. Jak mówił prezydent podczas spotkania z mieszkańcami Gorzowa Wielkopolskiego, minister finansów zapewniła go, że w budżecie są środki na zrealizowanie dotychczasowych propozycji strony rządowej.
Prezydent powiedział, że chciałby, aby nauczyciele byli objęci takimi samymi prawami jak pracownicy akademiccy i twórcy. Ten właśnie pomysł miał przekazać minister finansów.
- Poprosiłem, żeby rozważyła także z panem premierem możliwość objęcia nauczycieli takimi samymi zasadami w kwestii kosztów uzyskania przychodów jak nauczyciele akademiccy - czyli pracownicy naukowo-dydaktyczni wyższych uczelni i jak twórcy
- mówił prezydent. Dodał, że dla tych grup koszty uzyskania przychodu wynoszą 50 procent.
Andrzej Duda podkreślił, że rozumie postulaty nauczycieli i solidaryzuje się z nimi, jednak sukcesem trwających negocjacji będzie tylko pełne porozumienie wszystkich stron. Prezydent zaznaczył, że w jego opinii nauczyciele zarabiają za mało. Doda, że solidaryzuje się zwłaszcza z nauczycielami z wielkich miast, którzy oczekują poprawy swojej sytuacji finansowej. Tłumaczył, że ceny w dużych miastach są zwykle wyższe, a tym samym pensja nauczycielska jest - jeśli chodzi o siłę nabywczą - relatywnie niska.
Do wtorku zawieszono rozmowy strony rządowej ze związkowcami, które prowadzone są w Centrum Dialog w Warszawie. Nauczyciele ze Związku Nauczycielstwa Polskiego podtrzymują, że w przypadku braku porozumienia 8 kwietnia rozpoczną bezterminowy strajk.
Rząd proponuje przyspieszenie planowanej trzeciej transzy podwyżek ze stycznia na wrzesień, "dodatek na start" dla nauczycieli stażystów, skrócenie ich stażu i tym samym przyspieszenie możliwości awansu, zmiany w sposobie oceniania nauczycieli, a także określenie minimalnej stawki dodatku za wychowawstwo.
Zdaniem Związku Nauczycielstwa Polskiego złożone w poniedziałek przez rząd propozycje są powtórzeniem tego, co nauczyciele odrzucili już na początku roku. Sławomir Broniarz, prezes ZNP, oświadczył po rozmowie z wicepremier Beatą Szydło, że w związku z tym na razie nie ma przesłanek do wstrzymania decyzji o strajku.
"Solidarność" chce 15-procentowego wzrostu wynagrodzeń, podczas gdy ZNP i Forum Związków Zawodowych mówią o tysiącu złotych do zasadniczego wynagrodzenia.