Nagranie z prezydent Gdańska Aleksandrą Dulkiewicz kupującą alkohol w gdańskiej Biedronce obiegło na początku marca media społecznościowe. Prezydent miasta towarzyszyło trzech ochroniarzy. Film pochodził z kamery sklepowego monitoringu.
Sprawa oburzyła m.in. posłankę PO Agnieszkę Pomaskę, która napisała pismo do prezesa spółki Jeronimo Martins Polska, będącej właścicielem sieci Biedronka. "Tego typu proceder narusza prawo do prywatności klientów" - stwierdziła parlamentarzystka.
W przesłanym do redakcji Gazeta.pl oświadczeniu władze spółki poinformowały, że według wstępnych ustaleń za wyciek nagrania był odpowiedzialny "pracownik ochrony, zatrudniony przez zewnętrzną wyspecjalizowaną agencję".
Nie ma zgody na takie zachowania osób wykonujących pracę na rzecz naszej sieci, a komfort i bezpieczeństwo naszych klientów – w tym bezpieczeństwo ich danych i wizerunków – jest dla nas nadrzędnym priorytetem. Podjęliśmy stosowne działania w celu zminimalizowania ryzyka zaistnienia tego typu zdarzeń w przyszłości, a wspomniany pracownik został odsunięty od świadczenia usług na rzecz naszej firmy w trybie natychmiastowym
- podkreślała w oświadczeniu Katarzyna Scheer, dyrektor ds. komunikacji korporacyjnej Jeronimo Martins Polska.
Spółka przeprosiła prezydent Aleksandrę Dulkiewicz za "niefortunną sytuację". Sama zainteresowana z humorem skomentowała zdarzenie we wpisie na Facebooku. Prezydent napisała, że wiele osób pytało ją, "czy to prawda, że kupiła 0,5 litra i aż 2 cole".
Panowie "redaktorzy" autorzy "hit newsa" postawili mnie w trudnej sytuacji, bo faktycznie źle to wygląda... Dlatego wyjaśniam: kupiłam krówkę [0,7 litra - red.], a cole były małe...
- dodała Dulkiewicz.
Wygląda jednak na to, że sprawa wycieku nagrania z Biedronki nie została do końca zamknięta. Gdański radny PiS i były kandydat na prezydenta miasta Kacper Płażyński, z zawodu prawnik, złożył w sądzie pozew przeciwko spółce Jeronimo Martins Polska.
Zrobił to w imieniu kobiety, która, według Płażyńskiego, miała zostać dyscyplinarnie zwolniona z pracy w Biedronce w związku ze sprawą publikacji nagrania.
Sprzyjający Pani Prezydent politycy Platformy Obywatelskiej, z poseł Agnieszką Pomaską na czele, rozpętali wokół tego filmu polityczną awanturę. Domagali się natychmiastowego „ukarania winnych”, żądano głów. W naszym przekonaniu to właśnie te naciski sprawiły, że moją klientkę zwolniono dyscyplinarnie z pracy, naprędce szukając kozła ofiarnego. Tymczasem moja klientka tego nie zrobiła. Nie udostępniała nagrania, nie opublikowała go w żadnym serwisie, nie uczyniła niczego, co uzasadniałoby pozbawienie jej pracy - pracy, dzięki której utrzymywała swoją rodzinę.
- napisał Płażyński na Facebooku.
"Moja klientka chce tylko normalnie żyć i pracować, bez napiętnowania za coś, czego nie zrobiła. Sądzę, że ten spór można załatwić polubownie, dlatego zaprosiłem pracodawcę mojej klientki do kontaktu" - dodał.
"W żaden sposób nie komentujemy tej sprawy" - napisało w odpowiedzi na nasze pytania biuro prasowe Jeronimo Martins Polska.