Twórcy kampanii "Sprawiedliwe sądy" z PiS złamali ustawę antykorupcyjną. Nie poniosą konsekwencji

To za ich sprawą półtora roku temu cała Polska obwieszona była bilbordami o "sprawiedliwych sądach". Jak podaje Onet, prokuratura uznała, że Anna Plakwicz i Piotr Matczuk "naruszyli ustawę antykorupcyjną", ale "nie było to zamierzone", a ich nieprawdziwe oświadczenia majątkowe "w sensie subiektywnym odpowiadały prawdzie".

Słynną kampanię "Sprawiedliwe sądy" formalnie prowadziła finansowana przez państwowe spółki Polska Fundacja Narodowa. Do jej realizacji PFN kampanii wynajęła stworzoną specjalnie w tym celu firmę Solvere. Za jej powstaniem stała dwójka związanych z PiS aktywistów, Anna Plakwicz i Piotr Matczuk. Wg ustaleń Onetu, Solvere za swe usługi dostała co najmniej 1,2 mln zł.

Plakwicz i Matczuk na krótko przed stworzeniem Solvere pracowali w kancelarii premier Beaty Szydło. Pojawiły się podejrzenia, że założyli firmę jeszcze będąc urzędnikami, co jest niezgodne z prawem. Sprawa została zgłoszona do prokuratury. Jak ujawnia dziś Onet, po wielu miesiącach, sprawa ostatecznie została zakończona prawomocną odmową wszczęcia śledztwa.

Prokuratura: złamali prawo, ale nie poniosą konsekwencji

Prokuratura Okręgowa w Warszawie stwierdziła, że Plakwicz i Matczuk będąc zatrudnionymi w Kancelarii Prezesa Rady Ministrów, posiadali udziały w spółce Solvere "i tym samym naruszyli art 4 pkt 5 ustawy antykorupcyjnej". W okresie tym zasiadali również w jej zarządzie.

Jednak nie oznacza to, że wobec działaczy PiS wyciągnięte zostaną konsekwencje. Dlaczego? Jak stwierdziła prokuratura "z uwagi na fakt, że Anna Plakwicz i Piotr Matczuk przestali pełnić funkcje publiczne, nie ma prawnej możliwości zastosowania wobec nich sankcji".

Związani z Beatą Szydło urzędnicy nie tylko prowadzili spółkę będąc w kancelarii premiera, co jest nielegalne, ale również, jak pisze Onet, mieli złożyć fałszywe oświadczenia majątkowe, ponieważ swoje udziały w Solvere ujęli w nich dopiero, kiedy odeszli z pracy dla rządu, choć mieli je już wcześniej. 

Prokuratura stwierdza jednak, że podanie nieprawdziwych informacji przez Plakwicz i Matczuk "nie było zamierzone” i "według wszelkiego prawdopodobieństwa” wynikało z niewiedzy o zarejestrowaniu spółki przez sąd. Jak pisze prokuratura ich oświadczenia majątkowe "w sensie subiektywnym odpowiadały prawdzie".

Więcej o: