Jeśliby Piotr Pałka faktycznie został zawieszony, to Jacek Kurski na powrót mógłby de facto samodzielnie rządzić Telewizją Polską.
Mniejszość blokująca
Obecnie w zarządzie dwoje świeżo powołanych członków zarządu może przegłosować Kurskiego 2:1. Przynajmniej w teorii. Jeśli rada nadzorcza zawiesi Pałkę, to "Paczka" nigdy prezesa już nie przegłosuje, bo w razie remisu głos szefa przeważa. Paczuska zostanie wówczas figurantką. Kurski znów byłby jedynym lisem w kolosalnym kurniku przy ul. Woronicza.
- Kurski gra teraz na czas i chce wyeliminować Pałkę - mówi osoba bliska TVP. W jaki sposób?
Pałka już wcześniej pracował w TVP jako zastępca dyrektora TVP1. Został jednak zwolniony w czerwcu 2018 r. po tym, gdy do konkursu "Debiuty" na festiwalu w Opolu zakwalifikowano piosenkę "Siła kobiet" Girls on Fire. W klipie tej kapeli nawiązywano do "czarnych marszy", które były wymierzone m.in. w PiS i sprzeciwiały się zaostrzeniu ustawy antyaborcyjnej. Po zwolnieniu Pałka wytoczył TVP proces, który jest w toku.
Kurski chce wyeliminować Pałkę
Wedle naszych informacji, Kurski przypuścił ofensywę, aby wyeliminować z zarządu Piotra Pałkę z uwagi na - jak głosi narracja Kurskiego - konflikt interesów wiceprezesa.
- Jest pytanie, czy członek zarządu TVP, który procesuje się z TVP, nie jest w konflikcie interesów - podkreśla jeden z naszych rozmówców. Dwaj inni przekonują, że scenariusz z zawieszeniem Pałki może być rychło sfinalizowany rękami członków rady nadzorczej TVP. Ale - powtarzają nasi rozmówcy - w telewizji i wokół niej sytuacja jest bardzo dynamiczna.
Pałka trafił do zarządu TVP jako człowiek bliski Kukiz’15, ale jednocześnie jest współpracownikiem prezydenta Andrzeja Dudy. I - co ciekawe - wspierał go także premier Mateusz Morawiecki.
Prezydent Andrzej Duda uparł się przy kandydaturze Marzeny Paczuskiej i - ponad głowami Rady Mediów Narodowych - przeforsował wprowadzenie jej do zarządu TVP. To była cena za podpis pod ustawą dającą mediom publicznym 1,26 mld zł.
"To był jakiś facet z Opola"
Z kolei Piotr Pałka wcale nie był pierwszym wyborem prezydenta i Pawła Kukiza. Rockman proponował początkowo osobę, której nikt z osób zajmujących się w środowisku PiS mediami nie kojarzył. - To był jakiś facet z Opola - opisuje jeden z rozmówców.
Ale Duda z Morawieckim przekonali Kukiza, że taki "no-name", choć o popularnym w Polsce nazwisku, to pomyłka. Tak zrodziła się kandydatura Piotra Pałki dokooptowanego potem razem z Paczuską do zarządu TVP. To spec od komunikacji, który w TVP wcześniej zajmował się rozrywką i treściami artystycznymi.
Harda "Paczka"
Czy teraz rada nadzorcza telewizji publicznej zawiesi Pałkę, czy nie, to konflikt - i o tym są przekonani wszyscy nasi rozmówcy - w zarządzie będzie narastał. W obozie władzy wszyscy wiedzą, że "Paczka" jest harda i konfrontacyjna, jeśli tylko nie ma władzy absolutnej na swoim poletku (czyli informacjach).
- Wszyscy, tylko najwyraźniej nie prezydent - żartuje jeden z rozmówców. "Paczka" ma ponadto niewyrównane rachunki z Kurskim, który wcześniej sczyścił ją z fotela szefowej "Wiadomości", co nie zmienia faktu, że mają wspólnych protektorów w braciach Karnowskich. Pałka też jest krytykiem Kurskiego.
Jeśli Pałka miałby być zawieszony, to rękami rady nadzorczej TVP. To trzy osoby, ale pierwsze skrzypce gra w niej szef - Maciej Łopiński, który jest wierny Jarosławowi Kaczyńskiemu, a osobiście wspiera i sympatyzuje z Kurskim.
Pieprzna wersja
Póki co jednak w rozszerzonym zarządzie TVP trwa próba czołgania dokooptowanych wiceprezesów. W rolę czołgu wczuwa się Kurski. A korytarze są wyjątkowo rozplotkowane. Jedna z krążących pogłosek jest wyjątkowo pieprzna. Według niej Paczuska miała przyjść na pierwszy zarząd i zażądać od Kurskiego nadzoru nad Telewizyjną Agencją Informacyjną, bo informacje to zawodowo jej działka i jej to ponoć przyobiecano. A potem rzekomo wymienić się mieli pozdrowieniem "spier…".
- To nieprawda, ale ta plotka dobrze oddaje temperaturę sporu - mówi osoba z kręgu TVP. Kolejny rozmówca: - Z pewnością rozeszli się jednak w gniewie, podsyconym jeszcze zlekceważeniem nowych członków zarządu. Oni przebijają balon wielkiego ego "Kury".
Jak Kurski się wkurzył
Wedle naszych informacji na dwóch dotychczas odbytych spotkaniach zarządu w nowym składzie mocno iskrzyło. Pierwsze odbyło się w minionym tygodniu, a kolejne we wtorek w tym tygodniu.
Osoba zbliżona do zarządu: - W jakiejś błahej sprawie nowi członkowie zarządu zagłosowali przeciwko Kurskiemu i to go zdenerwowało. Wkurzył się, bo pierwszy raz w trakcie swojej prezesury przegrał jakieś głosowanie. Nikt już nie pamięta, jakie to było głosowanie, ale je przegrał. Powiedział, że zarządza przerwę i wyjechał z firmy.
Jeden z naszych rozmówców z kręgu TVP: - Kurski chce ich przeczołgać. Demonstruje wobec nich swoją siłę.
Co prawda Paczuska i Pałka mogą przegłosować Kurskiego 2:1, ale póki co ta arytmetyka jest bez znaczenia. I znów: dlaczego? Recz jest w prawniczych kruczkach.
Regulamin niezgody
Obowiązujący regulamin zarządu TVP jest nieprecyzyjny. Mówi bowiem, że członkowie zarządu owszem mogą wnioskować o zwołanie posiedzenia, ale opisuje to tak: "Prezes zwołuje posiedzenia nie później niż w ciągu 5 dni od dnia otrzymania wniosku". Kłopot w tym, że ten przepis można interpretować tak, że w ciągu 5 dni musi zwołać posiedzenie, ale termin posiedzenia może już wyznaczyć na bardzo odległy dzień. Z kolei w innym punkcie regulamin stanowi, że jeśli Kurski z własnej inicjatywy zwołuje posiedzenie, to wówczas już tylko on jako prezes ustala jego porządek.
Czyli: choć "Paczka" i Pałka mają większość w zarządzie, to Kurski może im nie dać sposobności, by przegłosowali ich własne wnioski.
Z kolei w czasie "prezesowskiego" posiedzenia nie można wprowadzić żadnego nowego punktu na wniosek wiceprezesów, jeśli nie zgodzi się na to Kurski. - Mogą sobie więc zgłaszać wnioski o rozszerzenie posiedzenia, ale decyzja i tak należy do "Kury" - wskazuje nam rozmówca z kręgu mediów publicznych. Tak za pomocą prawniczych sztuczek i wykorzystując forujący prezesa regulamin, Kurski może izolować Paczuską i Pałkę. A jednocześnie zabiegać o wyeliminowanie Pałki z zarządu.
Opcja atomowa zmiecie wszystkich?
Inny punkt regulaminu co prawda mówi, że jeśli prezes się nie uwinie ze zwołaniem posiedzenia, to prawo do jego zwołania ma już wiceprezes, który wnioskował o posiedzenie. Jeśli prezes i wiceprezesi zaczęliby te przepisy interpretować na własną modłę, to TVP grozi dwuwładza. Ale to byłaby już wojna atomowa, która zmiotłaby w końcu wszystkich z najwyższego piętra "koloseum" TVP.
"Paczka" i Pałka w tej póki co bitwie działają jak na ziemi wroga, bo zarząd jest obsługiwany przez Biuro Spraw Korporacyjnych - a to lojalni wobec Kurskiego ludzie.
Czy posiedzenia są legalne?
Trójca z zarządu miała się porozumieć ws. podziału kompetencji, ale to też teoria. - Jest pat - słyszymy od jednego z rozmówców. Inny się śmieje: - Coś nie mogą się dogadać. No, ale w końcu pewnie będą musieli.
Media publikowały już co prawda, jak ma wyglądać podział kompetencji, ale nic nie jest jeszcze ostatecznie przyklepane. Najpierw ustalić ma ten podział zarząd TVP, ale to Kurski musi się w ogóle zgodzić na taki punkt w porządku obrad zarządu i jeśli dojdzie on do skutku, to będzie to najpewniej projekt autorstwa Kurskiego. A potem zaakceptować ten podział musi jeszcze rada nadzorcza, czyli stronnicy Kurskiego.
Do tego bardzo daleko, bo zarząd - wedle naszych informacji - spiera się o legalność… własnych posiedzeń ze względu na sposób i czas informowania o terminie posiedzeń.
Konflikt jak w banku
Marzena Paczuska i Jacek Kurski w jednym zarządzie - ba, w jednym czymkolwiek - to gwarancja konfliktu. I tak jest teraz. - Jacek Kurski trafił na samicę alfa. Ale muszą się porozumieć, bo inaczej wojna w zarządzie TVP może zmieść, ale też samego Kurskiego - podkreśla jeden z naszych rozmówców.
W obozie władzy można się też spotkać z opinią, że Andrzej Duda w istocie forsował Marzenę Paczuską do zarządu TVP, bo chciałby, aby to ona - po spodziewanym konflikcie z Kurskim - przejęła stery TVP. Albo też, by stworzyła grunt pod przesilenie przy ul. Woronicza, a więc wymianę prezesa - w perspektywie miesięcy, ale tak, by zdążyć przed kampanią prezydencką. Tu regularnie wraca też nazwisko Jacka Karnowskiego jako potencjalnego nowego prezesa.
Kurski chce własnej monowładzy
Co zmieni się na antenie po zmianach w zarządzie TVP? Nasi rozmówcy bliscy telewizji nie mają złudzeń. - Zmieni się tyle, że więcej będzie prezydenta w TVP. Ale nic więcej. Telewizja zacznie bardziej dbać o interesy prezydenta. Duda obudził się teraz, bo za niewiele ponad rok wybory prezydenckie i potrzebuje być obecnym w mediach.
Jak na razie jednak, zamiast serialu o sympatycznym prezydencie na antenach TVP, zaczął się dramat z trzema aktorami, a Kurski dąży do porozumienie na rzecz monowładzy w TVP. Czyli własnej.