Na Twitterze pojawił się hasztag #szukamyFalenty - wszystko za sprawą nieuchwytnego dla służb Marka Falenty, skazanego w aferze taśmowej. W środę "Rzeczpospolita" informowała nawet, że Falenta może przebywać poza Polską.
Wczoraj jednak były minister spraw wewnętrznych Bartłomiej Sienkiewicz zamieścił zdjęcie suczki wyżła węgierskiego (zapewne swojego pupila), która ma "najwyższe noty za węch". Zaproponował, że jest gotowa nieść pomoc policji i szefowi MSWiA Joachimowi Brudzińskiemu w odnalezieniu Falenty. Dołączył do tego wspomniany wcześniej hasztag.
Wywołany do tablicy Brudziński odpowiedział Sienkiewiczowi w ten sposób:
Śliczna przyznaję. Też uważam za skandal, że sprytny przestępca, który nagrywał w knajpach najważniejsze osoby w państwie, jak ostatnie melepety, tak skutecznie się ukrywa. Ale proszę być cierpliwym, policja da radę i prędzej czy później go złapie. A Panu zejdzie ciśnienie
Na tym wymiana mogłaby się zakończyć, gdyby nie dziennikarz "Polityki" Wojciech Szacki, który zwrócił uwagę na sformułowanie "ostatnie melepety" w odniesieniu do nagranych.
W dużym skrócie: Szacki przypomniał, że przecież prezes Prawa i Sprawiedliwości Jarosław Kaczyński dał się nagrać w siedzibie partii na Nowogrodzkiej, z kolei wśród nagranych osób z afery taśmowej jest też obecny premier Mateusz Morawiecki.