Minister rolnictwa Jan Krzysztof Ardanowski w rozmowie z Money.pl skomentował protest rolników z AGROunii, którzy w środę w porannych godzinach szczytu zablokowali plac Zawiszy w Warszawie. Rozrzucili na jezdnię jabłka, świńskie głowy, słomę i opony, które następnie podpalili.
Ardanowski przyznał, że rolnicy "mają prawo protestować", ale zarzucił im marnowanie żywności i stwierdził, że tego typu zachowanie może się przyczynić do osłabienia ich wizerunku w oczach społeczeństwa.
Ich prawem jest protestować, w tych koszuleczkach ładnie wyglądają. Natomiast marnowanie żywności - źle odbierane przez konsumentów - raczej nie buduje sympatii do rolników
- mówił Ardanowski.
Jak dodał, rozrzucone podczas protestu jabłka można było spożytkować w inny sposób.
- Te jabłka to dzieciom trzeba było dać do przedszkola, a nie wysypywać na plac i kierowcom przeszkadzać - skwitował, dodając, że niektórzy z protestujących "zamiast rozwiązywać problemy chcą pokazać swoją siłę polityczną".
Na pytanie, czy zamierza spotkać się z rolnikami i z przewodniczącym AGROunii, Michałem Kołodziejczykiem, odparł: - Nie widzę powodu. Wielokrotnie był zapraszamy, rozmawialiśmy. Próbowałem zrozumieć, czy on ma jakąkolwiek wiedzę na temat rolnictwa europejskiego i wydaje mi się, że nie ma żadnej.
Ardanowski odniósł się do protestu rolników także na konferencji prasowej w Ministerstwie Rolnictwa (zwołanej ws. podsumowania audytu dotyczącego kontroli polskiej wołowiny). Za Joachimem Brudzińskim powtórzył, że rolnicy to "chuliganeria, która chce zamanifestować nie wiadomo co".
- Jedni chcą rozmawiać, szukać rozwiązań, a innym zależy na szumie medialnym. Ich działania tysiącom warszawiaków zatruły dzień - mówił.