"Wszedł w buty obrońcy pedofila" - wniosek o odwołanie Piotrowicza. Ten odpiera zarzuty

Posłowie Platformy Obywatelskiej złożyli wniosek o odwołanie Stanisława Piotrowicza, szefa sejmowej komisji sprawiedliwości i praw człowieka. Wskazują, że Piotrowicz bronił księdza pedofila, który został następnie skazany za molestowany dzieci.
Zobacz wideo

-  PiS chce mieć na sztandarach ochronę polskiej rodziny i polskich dzieci, tylko ten sztandar niesiony jest przez prokuratora okresu stanu wojennego - mówili posłowie Platformy Obywatelskiej, którzy poinformowali na konferencji prasowej, że w imieniu Koalicji Obywatelskiej składają wniosek o odwołanie Stanisława Piotrowicza z funkcji przewodniczącego komisji sprawiedliwości.  

Jest wniosek o odwołanie Piotrowicza. "Usprawiedliwiał pedofila"

Posłowie wskazywali, że  "z głębokim zaangażowaniem" bronił księdza pedofila z Tylawy oskarżonego o molestowanie dzieci. 

- Składamy wniosek o Stanisława Piotrowicza, który zasłynął tym, że publicznie usprawiedliwiał haniebne działania księdza pedofila. Tłumaczył go i wręcz bronił. wszedł w buty obrońcy pedofila - mówił Borys Budka z PO.

Posłowie KO dodali, że Stanisław Piotrowicz nie powinien być ich zdaniem przewodniczącym komisji sprawiedliwości. - Jest to komisja wyjątkowo istotna, bo zajmuje się ochroną praw człowieka i podstawowych wartości - mówili.

We wniosku podkreślają, że ksiądz z Tylawy w 2004 roku został skazany na dwa lata więzienia z zawieszeniem na pięć lat za molestowanie sześciu dziewczynek.

Piotrowicz odpiera zarzuty

Przypomnijmy, że w październiku 2018 roku sieć obiegło nagranie z 2001 roku, na którym Stanisław Piotrowicz - wówczas jako prokurator okręgowy w Krośnie - z rozmowie z mediami tłumaczył, dlaczego sądzi, że postępowanie wobec księdza powinno zostać umorzone. "Dzieci były szczęśliwe. Nie było w tym podtekstu seksualnego" - mówił wówczas.

Po ujawnieniu nagrania Stanisław Piotrowicz przekonywał, że zarzuty są bezpodstawne, a w sprawie księdza z Tylawy nie podejmował żadnych merytorycznych decyzji. W rozmowie z PAP, którą cytuje Polsat News, mówi, że na ujawnionym nagranie informował jedynie o sposobie zakończenia sprawy, którą "prowadził inny, niezależny prokurator".

Więcej o: