Giełda nazwisk nowych ministrów. Zieliński w MEN to "kabaret". Błaszczak "wkręcił się" w MON

Jacek Gądek
Jarosław Kaczyński przy dopinaniu list wyborczych do Parlamentu Europejskiego powiedział, że ma już parę pomysłów, jak uzupełnić rząd w związku z odejściem ministrów. Giełda nazwisk się rozkręca.

Polityk PiS pracujący do niedawna w ministerstwie: - Wchodzenie na końcówkę kadencji do ministerstwa jest trochę bez sensu. Resort trzeba poznać, a będzie przecież trwać kampania. Jak się popełni błędy, to pojawią się oskarżenia, że to przez ciebie przegraliśmy wybory.

Ministrowie jadą do PE

Ale łatać trzeba. Do Brukseli bowiem wyjedzie najprawdopodobniej czterech ministrów konstytucyjnych: szefowa MEN Anna Zalewska, szef MSWiA Joachim Brudziński, wicepremier ds. społecznych Beata Szydło i pełnomocniczka ds. pomocy humanitarnej Beata Kempa.

Kandydować może również Elżbieta Rafalska, ale mandatu nie zdobędzie. Na listach znajdzie się też kilkoro wiceministrów.

Zieliński? "Kabaret"

Zalewska będzie "jedynką" PiS w okręgu, ale "lokomotywą" wyborczą już nie, choć do Brukseli zapewne dojedzie. "Rzeczpospolita" pisała, że być może wiceminister MSWiA Jarosław Zieliński może przejąć po niej schedę w MEN. W obozie władzy słyszymy jednak, że choć sam Zieliński zapewne by nie odmówił, to propozycji od premier nie usłyszy. - Kabaret - tak o pogłosce nt. Zielińskiego w MEN mówi jeden z naszych rozmówców z klubu PiS.

Dużo bardziej prawdopodobne wydaje się - oceniają rozmówcy z PiS - zastąpienie Zalewskiej kimś z wiceministrów, na przykład wiceminister Marzeną Machałek, która jest jednocześnie posłanką PiS. Albo jakimś profesorem z bliskiego kręgu PiS.

Powrót Błaszczaka?

Większe znaczenie w samym PiS-ie ma obsadzenie MSWiA po pakującym się do Brukseli Joachimie Brudzińskim. "Achim", jeśli tylko wystartuje, to mandat zdobędzie, bo w elektoracie PiS jest mocarzem. 

Szybko w PiS-ie zaczęto mówić o dyżurnym kandydacie na ministra - Michale Dworczyku, dziś szefie kancelarii premiera, który cieszy się dużym zaufaniem Mateusza Morawieckiego. W tym scenariuszu Mariusz Błaszczak miałby wrócić do MSWiA, a MON przejąłby właśnie Dworczyk, który wiceministrem obrony już był u Antoniego Macierewicza.

Polityk PiS: - Może być różnie. Dworczyk może być w MSWiA, a może też w MON. Może zostać rzucony na resorty siłowe. Wszystko jest wciąż "może".

- Błaszczak nie chciał jednak wracać do MSWiA. Nawet proponował inne kandydatury do zastąpienia Brudzińskiego, byleby tylko sam nie musiał iść znów do tego resortu. W MSWiA faktycznie praca Błaszczaka lepiej wyglądała, ale on się już "wkręcił" w MON. Wojsko naprawdę potrafi "urobić" człowieka, gdy ministrowi wszyscy salutują i ciągle odbiera się od kogoś honory - dodaje rozmówca PiS.

Jeśliby jednak Błaszczaka znów przesunięto, to na giełdzie nazwisk jako szefa MON znów znalazł się poseł PiS Michał Jach z komisji obrony narodowej.

Kto za Brudzińskiego?

W PiS-ie można też usłyszeć, że wśród rozważanych kandydatów do MSWiA jest poseł Arkadiusz Czartoryski, kiedyś wiceszef w tym ministerstwie. - Ale on jest zbyt miękki jak na resort siłowy - ocenia jeden z naszych rozmówców. Do tego dochodzi fakt, że jego nazwisko wypłynęło w negatywnym kontekście podczas prac komisji weryfikacyjnej ds. reprywatyzacji.

Pojawia się też nazwisko Jakuba Skiby - jednego z bliskich współpracowników Błaszczaka i jego zastępcy, gdy szefował jeszcze w MSWiA. Błaszczak holuje go za sobą, Skiba został w zeszłym roku prezesem Polskiej Grupy Zbrojeniowej, ale w tym samym roku zrezygnował ze stanowiska, bo po prostu sobie nie radził w zbrojeniowym gigancie - nasz rozmówca z szeregów PiS uznaje go więc za wyjątkowo mało prawdopodobnego następcę Brudzińskiego.

Szefernaker też na giełdzie

Kolejny rozmówca: - Do MSWiA przymierzano Pawła Szefernakera. Ale nie było zgody Nowogrodzkiej, bo jest jeszcze za młody na taki resort.

Paweł Szefernaker od lat jest jednym z najbliższych współpracowników Brudzińskiego i jednym z najbardziej perspektywicznych polityków PiS-u najmłodszego pokolenia. Dziś jest wiceministrem MSWiA. - Joachim z pewnością nie będzie chciał stracić wpływów, które ma w resorcie - dodaje nasz rozmówca.

Fotel Kempy równie dobrze do kasacji

Do pracy w PE pali się bardzo Beata Kempa, która - w randze ministra konstytucyjnego - jest pełnomocniczką rządu ds. pomocy humanitarnej. Solidarna Polska miała zagwarantowane w umowie koalicyjnej z PiS dwa fotele ministerialne i tylko dlatego Kempa ministrem została.

Polityk PiS: - Stanowiska Kempy równie dobrze może nie być. Idzie jej jednak całkiem nieźle, więc może ktoś ją zastąpi, ale na przykład nie w randze ministra konstytucyjnego.

Podobnie jest też ze stanowiskiem wicepremier Beaty Szydło. Jest zastępczynią Mateusza Morawieckiego, ale bez żadnej teki, a żeby nie osieracała wpatrzonego w nią elektoratu dano jej funkcję na przeczekanie - szefowej komitetu społecznego rządu. Czy fotel wicepremiera ds. społecznych i sam komitet społeczny zostaną utrzymane, to już nie ma znaczenia.

Do PE może kandydować Elżbieta Rafalska - w tym samym okręgu, co Joachim Brudziński. Ale dla niej perspektywa zdobycia mandatu jest mikra. To dlatego, że w okręgu zachodniopomorskim PiS - chłodno patrząc - będzie mieć jeden mandat i weźmie go startujący jako lider Brudziński. Sama Rafalska jako matka 500 plus i osoba o zdecydowanie gładszym wizerunku ma pozyskać jedynie głosy bardziej umiarkowanych wyborców.

Czaputowicz się chwieje

Po szczycie bliskowschodnim w Warszawie, którego skutkiem ubocznym była nowa awantura z Izraelem o historię, zachwiał się w rządzie fotel szefa MSZ prof. Jacka Czaputowicza.

Wówczas w PiS-ie nie wykluczano, że przy okazji rekonstrukcji rządu wymuszonej kandydowaniem i objęciem przez ministrów mandatów do PE, wymieniony zostanie wiec też Czaputowicz. I wymieniano - również dyżurnych kandydaturach - Krzysztofa Szczerskiego i Konrada Szymańskiego.

Zobacz wideo
Więcej o: