Powodem dymisji Marka Chodkiewicza jest projekt ustawy o prawie drogowym. Nowelizacja, którą promował i bronił w Sejmie Chodkiewicz, dotyczyła jednak głównie stacji diagnostycznych. Zakładała wprowadzenie dodatkowych opłat dla ich właścicieli.
Projekt wprowadzał nową daninę - opłatę jakościową (3,5 zł), która miała być doliczana do każdego badania technicznego przeprowadzanego na stacji. W samym obozie PiS był duży opór przed wprowadzeniem nowych obciążeń dla przedsiębiorców. Rzecznik Małych i Średnich Przedsiębiorców ocenił ten pomysł negatywnie. Podobnie oceniał to Jarosław Gowin.
W utrącenie tej ustawy zaangażował się osobiście właśnie Gowin, ale i w środowisku Radia Maryja pojawiły się głosy, że rząd PiS tym projektem uprzątnie polski rynek z rodzimych stacji diagnostycznych, co miało ułatwić przejęcie go przez niemieckich potentatów.
Zobacz, jak wyglądała operacja, która sprawiała, że J.Kaczyński zastopował ustawę Chodkiewicza.
W efekcie 14 grudnia 2018 r. w czasie posiedzenia Sejmu Kaczyński na gorąco weryfikował, czy Chodkiewicz mówi nieprawdę z mównicy sejmowej o procedowaniu tej ustawy. I zatrzymał ją w ostatnim momencie - tuż przed głosowaniem całości ustawy.
Gdy z mównicy wprost padał zarzut opozycji, że wiceminister Chodkiewicz kłamie, co do stanowiska Rzecznika Małych i Średnich Przedsiębiorców (był przeciw ustawie), Jarosław Kaczyński wezwał do siebie na parę sekund posła Bogdana Rzońcę (przewodniczący Komisji Infrastruktury), który najpierw potwierdził do ucha prezesa, a po chwili publicznie, że wiceminister mija się z prawdą.
Wedle naszych informacji Marek Chodkiewicz pożegnał się już ze współpracownikami w Ministerstwie Infrastruktury. Na stanowisku wiceministra infrastruktury zastąpi go poseł Rafał Weber, który jest członkiem sejmowej Komisji Infrastruktury.
Cała nowela ustawy jest wyjątkowo pechowa, a jednocześnie dotyczy nie tylko samych właścicieli stacji diagnostycznych (jest ich prawie 5 tys.), ale pośrednio także właścicieli ponad 20 mln aut. Autorem nowelizacji było Ministerstwo Infrastruktury, ale projekt powstawał - jak podnosili jej krytycy - we współpracy z Transportowym Dozorem Technicznym, którego dyrektorem jest Jan Urbanowicz. Kilka tygodni temu pisaliśmy o innych kontrowersjach wokół szefa TDT: wartej prawie 100 mln zł budowie ogromnego biurowca z częścią hotelową w Warszawie.
Po zamieszaniu z ustawą o stacjach diagnostycznych - oprócz szefa TDT Jana Urbanowicza - w kierownictwie MI na cenzurowanym jest także Bogdan Oleksiak (dyrektor Departament Transportu Drogowego, któremu podlega TDT).