Coraz bardziej prawdopodobny wydaje się strajk nauczycieli, którzy domagają się zwiększenia płac. Możliwy jest nawet strajk generalny i zamknięcie szkół. Sytuację w oświacie komentowali politycy w sobotnim „Śniadania w Trójce”.
- Pan prezydent wzywa i nadal będzie wzywał do dialogu społecznego, dlatego że - trzeba pamiętać - zawód nauczyciela ma tę szczególną misję, że ma on też charakter wychowawczy - mówił Krzysztof Szczerski, szef Gabinetu Prezydenta RP. - Jeśli nauczyciele będą podejmowali akcje protestacyjne, muszą robić to w ten sposób, żeby uczniowie i rodzice zrozumieli dlaczego i potrafili się w jakiś sposób z tymi protestami utożsamić, zrozumieć, dlaczego tak drastyczną formę ten protest przyjmuje, żeby to było też wychowawcze - ocenił. - Pamiętamy te akcje typu "lewe L4" nauczycieli, co było bardzo demoralizujące - dodał.
- Po drugie jakakolwiek forma protestu w trakcie kampanii, a to będzie w trakcie kampanii, zostanie natychmiast upolityczniona. Nawet jeśli związki zawodowe by chciały zrobić z tego protest wyłącznie społeczny, on będzie protestem politycznym - mówił prezydencki minister. Stwierdził, że związki muszą zdawać sobie sprawę, że ich protest "zostanie wykorzystany w kampanii". - I cała próba tego, żeby domagać się praw nauczycieli po prostu pójdzie z dymem - dodał.
- Po trzecie chciałem powiedzieć, ze nauczyciele nie mają obowiązku życia w celibacie. W związku z powyższym także te transfery, które są dzisiaj dokonywane np. dla rodzin polskich - 500 plus - to też dotyczy nauczycieli - powiedział Szczerski. - PiS daje pieniądze nauczycielom, bo daje wszystkim Polakom - dodał.
Adam Szłapka z Nowoczesnej mówił, że kwestia niskich wynagrodzeń nauczycieli jest problemem od lat, ale teraz widać ją szczególnie przez "wysokie transfery socjalne". - Nauczyciele naprawdę zarabiają mało. Widząc to, jak PiS hojną ręką różnych grupom, szczególnie swoim wyborcom stara się przekazać pieniądze, to nauczyciele mogą czuć się poszkodowani - powiedział.
- Druga rzecz to jest to, jak nauczyciele są traktowani w związku z reformą, która we wrześniu będzie miała swoją kulminację. Nauczyciele zdają sobie sprawę, że na ich barki spadnie cały ten chaos związany z likwidacją gimnazjów, złość rodziców - mówił Szłapka. Mówił, że jego zdaniem część rodziców zrozumie nawet "drastyczne" formy protestu.