Nowy wątek ws. Andruszkiewicza i MW. Mogły być fałszowane także podpisy do eurowyborów

Prokuratorzy z Białegostoku zdobyli dowody, że podpisy poparcia dla narodowców mogły być fałszowane nie tylko w wyborach samorządowych, ale też europejskich. Po ich przedstawieniu śledztwo zostało przeniesione do innej prokuratury - opisuje Magazyn TVN24.pl.

W połowie lutego dziennikarze "Superwizjera" TVN opisali, że  dotarli do dokumentów i świadków obciążających Adama Andruszkiewicza ws. podrabiania podpisów na listach poparcia Młodzieży Wszechpolskiej w wyborach samorządowych w 2014. Obecny wiceminister cyfryzacji był wtedy związany z tą skrajnie prawicową organizacją.

Białostocka prokuratura w toku trwającego od 2016 r. śledztwa ustaliła, że zostało sfałszowanych około 300 podpisów. Według ustaleń dziennikarzy wiceminister o całym procederze wiedział, a nawet sam brał w nim udział. Obciążają go między innymi zeznania dawnego współpracownika Pawła P., który po odejściu z Młodzieży Wszechpolskiej potwierdził zarzuty dotyczące fałszowania podpisów.

Gdy prowadzący śledztwo zaplanowali przeszukania w domu i biurze Andruszkiewicza, odebrano im akta. Z tego powodu śledczy zmuszeni byli do odwołania planowanego przeszukania lokali i przesłuchania Andruszkiewicza. - Termin przeszukań zbiegał się z wyborami samorządowymi, które przypadały na 21 października 2018 roku. 11 października prokurator regionalna zabrała wszystkie akta. Prokuratorzy musieli wycofać się z przeszukań i przesłuchania Andruszkiewicza, choć ten już otrzymał wezwanie - opowiada Gazeta.pl Maciej Duda, współautor reportażu "Superwizjera TVN".

Andruszkiewicz kazał podrabiać podpisy również w wyborach do PE?

Teraz Magazyn TVN24.pl przedstawił kolejne doniesienia w tej sprawie. Prokuratorzy z Białegostoku zdobyli dowody, że proceder fałszowania podpisów mógł dotyczyć nie tylko wyborów samorządowych, ale również europejskich, które odbyły się w maju tego samego roku. Jak się okazało, w podpisach poparcia dla kandydatów Ruchu Narodowego w eurowyborach pojawiły się imiona i nazwiska tych samych osób, których dane bez zgody i wiedzy wykorzystano w listopadowych wyborach samorządowych. Pokrzywdzonych jest 286 osób.

Śledztwo ws fałszowania podpisów zostało przeniesione do Prokuratury Okręgowej w Lublinie, dokąd trafiło 30 tomów akt śledztwa. Ewa Bialik, rzecznik Prokuratury Krajowej, zapewnia, że rozpoczęcie sprawy przez nowego prokuratora nie opóźni śledztwa. Wcześniej Prokuratura Krajowa zarzucała dotychczasowym śledczym zbyt długie i nieefektywne prowadzenie postępowania - opisuje TVN24.pl. 

Sam Andruszkiewicz twierdzi, że w "nigdy nie fałszował ani nie kazał fałszować podpisów, a rzekome oskarżenie przez jednego z podejrzanych jest nieprawdziwe, co w razie konieczności udowodnię przed sądem". Materiał programu "Superwizjer" jest według wiceministra "kontynuacją trwającej od dwóch lat oszczerczej kampanii medialnej, mającej na celu wyeliminowanie mnie z walki o zmiany w Polsce".

Więcej o: