Chodzi o zeznanie Andrzeja Parafianowicza z 6 lutego. W trakcie przesłuchiwania przez komisję śledczą ds. VAT padło pytanie o fałszowanie przez urzędników faktur. Pytanie zadał poseł Kukiz'15 Błażej Parda. Dokładnie brzmiało ono tak: "Czy urzędnicy podlegli panu byli zamieszani w obracanie fikcyjnymi fakturami, albo też może nielegalnym obrotem towarami akcyzowymi?".
Parafianowicz odpowiadając na to pytanie wspomniał, jako o "ciekawostce", o spotkaniu z Mariuszem Kamińskim, wówczas szefem CBA. Jednak w pierwszej wersji stenogramu pełna wypowiedź Parafianowicza, ta dotycząca spotkania, został ucięta.
"(...) uczciwie mówiąc, to kilka osób za mojej kadencji, z pracowników szeroko rozumianego aparatu skarbowego, zostało zatrzymanych. Nie było jakieś strasznie duże zjawisko, natomiast pamiętając, że to jest tam w sumie tam prawie 50 tys. osób, to wydaje mi się, kilka osób to jest takie dosyć niski odsetek. Ale to jest ciekawostka taka, bo ja kiedyś spotkałem pana Mariusza Kamińskiego (on był wtedy szefem CBA) na jakiejś konferencji w hotelu Victoria (też posiada restaurację…). rozmawialiśmy, ja prosiłem pana Kamińskiego, żebyśmy przemyśleli jakąś akcję taką (może nie tyle nagonki na tych pracowników, co taką może uświadamiająco-kontrolną), żeby dać im jakiś większy komfort" - mogliśmy przeczytać. Po tej wypowiedzi pojawiło się ponownie pytanie posła Pardy. Prawdziwa odpowiedź Parafianowicza w tej sprawie nie kończyła się jednak na słowie "komfort".
Dalej w Parafianowicz zeznawał: "(...) żeby dać im jakiś większy komfort, że jakaś skala korupcji czy w zorganizowanych grupach przestępczych zostanie wypleniona albo ograniczona do jakiegoś absolutnego promilu. No, niestety tu się nawet trochę zdziwiłem, trochę szczerze, bo Mariusz Kamiński odmówił. Nie chciał nawet podjąć rozmów o czymś, co parę miesięcy później zostało nazwane, zupełnie przy innej okazji, tarczą antykorupcyjną".
Rozbieżność dostrzegł poseł PO Zbigniew Konwiński, który zasiada w komisji ds. VAT. Podczas konferencji Konwiński stwierdził, że sytuacja jest skandaliczna. - Będę żądał od przewodniczącego komisji Marcina Horały wyjaśnień, dlaczego opinia publiczna jest wprowadzana w błąd.
Do sprawy odniósł się Andrzej Grzegrzółka z Centrum Informacyjnego Sejmu. "Przyczyną był błąd techniczny. Niebawem na stronach Sejmu znajdzie się tekst uzupełniony o brakujące kwestie" - napisał na Twitterze Grzegrzółka. Pełna wypowiedź Parafianowicza pojawiła się na stronie Sejmu w piątek rano.
Marcin Horała odpowiadając na zarzuty PO stwierdził, że "jest to kreowanie afery z niczego". Podkreślił też, że nie zajmuje się redagowaniem zapisów posiedzeń. " Fragment zdania, który nie znalazł się w zapisie dotyczy luźnej uwagi natury ogólnej, w niczym nie obciąża Mariusza Kamińskiego" - przekonywał Horała.