W PiS walka o miejsca na liście. Tarczyński będzie startował. Szydło zwalcza Jakiego

Jacek Gądek
Dominik Tarczyński ma zostać umieszczony na liście PiS w wyborach do PE na czwartym miejscu w okręgu obejmującym Małopolskę i woj. świętokrzyskie. "Trójką" może być z Patryk Jaki, ale zwalcza go Beata Szydło, która chce uzyskać rekordowy wynik w Polsce - ustaliła Gazeta.pl.

Tarczyński bardzo zabiega o miejsce na liście Prawa i Sprawiedliwości w wyborach do Parlamentu Europejskiego. Bardzo mocno.

Ten okręg jest dla Prawa i Sprawiedliwości bardzo ważny - i duży, i konserwatywny. Lokomotywą na liście będzie Beata Szydło. Była premier ma szansę uzyskać rekordowy wynik spośród wszystkich kandydatów w Polsce. Na "dwójce" umieszczono europosła prof. Ryszarda Legutko - pan profesor jednak nie jest bohaterem elektoratu PiS.

W tym okręgu PiS ma trzy mandaty i przy lepszym wyniku niż przed czterema laty, obóz władzy właśnie w tym regionie może liczyć na kolejny - czwarty. Obóz władzy ma na to realną szansę.

Na dalszych miejscach zaczyna się tu jednak kłopot. Do "trójki” przymierzany jest wiceminister sprawiedliwości Patryk Jaki, który publicznie mówi o tym, że liczy na start do PE właśnie z tej pozycji. Początkowo chciał kandydować z Warszawy, gdzie mieszka i kandydował na prezydenta miasta, przegrywając w I turze z Rafałem Trzaskowskim.

Z kolei Dominik Tarczyński - wyciszony w ostatnich tygodniach poseł PiS - ma zagwarantowaną póki co „czwórkę”. - Bardzo mu zależy na miejscu na liście - mówi osoba znająca kulisy tych zabiegów o Tarczyńskim. Sam Tarczyński rzuca jedynie, że "nie rozmawia", słysząc nazwę redakcji i się rozłącza, nie dając sobie nawet podziękować za odmowę.

Poseł, który dochrapał się pseudonimu "Jenot" (bo chwalił się czerwonym płaszczem z rudawym futrem z jenota) może nawet przeskoczyć o oczko wyżej. Na Nowogrodzkiej długo trwały - i wciąż trwają - dyskusje, gdzie i na której pozycji umieścić wiceministra sprawiedliwości Patryka Jakiego. Największą przeciwniczką Jakiego w PiS jest Beata Szydło - liderka listy w okręgu obejmującym Małopolskę i Kielecczyznę. Była premier jest w PiS marginalizowana od czasu dymisji z fotela szefowej rządu - zwłaszcza przez premiera Mateusza Morawieckiego.

Dla Beaty Szydło celem jest bowiem zdobyć rekordowe poparcie spośród wszystkich kandydatów w wyborach europejskich. To potwierdziłoby jej pozycję w elektoracie i umocniło nadszarpniętą pozycję w partii. Jednak była premier kalkuluje, że umieszczenie Jakiego na tej samej liście wraz z nią odbierze jej głosy i rekordu ogólnopolskiego nie zdoła osiągnąć.

Sam Tarczyński nie jest zagrożeniem dla Szydło, Legutki i Jakiego. Jest nim, ale dla własnej partii. Tarczyński znany jest bowiem z bezpardonowego języka, który zaczął przeszkadzać również Jarosławowi Kaczyńskiemu. W listopadzie minionego roku prezes PiS zrugał go za słowa w Sejmie o Jacku Protasiewiczu ("ten idiota obraził Polaków, mówiąc o nich, że są rasistami. Polacy, dumni Polacy, którzy będą szli w marszu, to nie są ani rasiści, ani faszyści, a ten idiota od dwóch winek na niemieckim lotnisku obraził Polaków"). Mikrofon wyłączył mu wtedy jego partyjny kolega, marszałek Sejmu Marek Kuchciński. Gdy Tarczyński zszedł z mównicy wezwał go do siebie prezes PiS, zrugał i, machając ręką, odprawił. Tarczyński wówczas nie polemizował.

Zobacz wideo
Więcej o: