Giertych kreśli scenariusze. Sprzedanie "długu Kaczyńskiego" i przeniesienie sprawy do Austrii

Roman Giertych, adwokat Geralda Birgfellnera, w TVN24 wyjawił kilka scenariuszy, które rozważa w razie problemów z wyjaśnieniem sprawy z "taśm Kaczyńskiego". Nie tylko nie wyklucza, że mógłby zająć się nią sąd w Austrii, ale też stwierdził, że rozważana jest opcja odsprzedania "długu Kaczyńskiego i Srebrnej". - Mógłby to być szybszy sposób odzyskania pieniędzy - powiedział w "Tak jest".
Zobacz wideo

"Gazeta Wyborcza" od kilku tygodni publikuje teksty dotyczące "taśm Kaczyńskiego", w piątek pojawił się nowy wątek - zeznań Geralda Birgfellnera. Austriak na nagraniach, do których dotarła "GW", domagał się zapłaty za pracę przy projekcie budowy dwóch wieżowców na działce należącej do spółki Srebrna. Jarosław Kaczyński zapewniał go natomiast, że spółka Srebrna może zapłacić za jego usługi, jednak musi do tego przedstawić dokumenty lub pójść do sądu.

Birgfellner zeznał natomiast ostatnio w prokuraturze, że prezes Prawa i Sprawiedliwości miał przekonywać go do wręczenia 50 tys. zł dla byłego księdza Rafała Sawicza, który od 2017 roku zasiada w radzie Instytutu im. Lecha Kaczyńskiego, właściciela spółki Srebrna. - Jest to oczywista nieprawda. Takie zdarzenie nie miało miejsca. Ksiądz Sawicz podpisał uchwałę rady nie stawiając jakichkolwiek warunków, tym bardziej finansowych. Nie zabiegał też o jakiekolwiek wsparcie finansowe dla siebie tak przed, jak i po podpisaniu uchwały - ripostowała na Twitterze rzeczniczka PiS Beata Mazurek.

Giertych: Mój mocodawca rozważa sprzedaż długu 

Do kolejnych informacji ze sprawy "taśm Kaczyńskiego" odnosił się w "Tak jest" w TVN24 Roman Giertych, adwokat reprezentujący Geralda Birgfellnera.

- W postępowaniu cywilnym w Polsce osiągnięcie prawomocnego wyroku w obecnych realiach warszawskich wynosi od 4 do 6 lat. Mój mocodawca rozważa sprzedaż długu Jarosława Kaczyńskiego i Srebrnej osobom, które chciałyby taką wierzytelność zakupić. Mógłby to być szybszy sposób odzyskania pieniędzy - mówił Giertych.

- Każdą wierzytelność można zbyć. Nie ma przeszkód prawnych w tym zakresie. Takie rzeczy się robi pod warunkiem, że się ogłasza - dodał Roman Giertych.

Giertych: Konstrukcja naszego państwa została zakleszczona

Prowadzący Andrzej Morozowski wspomniał też na antenie, że Jarosław Kaczyński na łamach tygodnika "Sieci" zaprzeczał rewelacjom Geralda Birgefellnera.

Adwokat wskazał w TVN24, że prezes PiS "kwestionował roszczenie" ze strony Birgfellnera, w wysokości, jaką ten przedstawił. - Co do zasady, określonych kwot, tego nie kwestionuje. Na taśmie wszyscy słyszeliśmy, że pan prezes Kaczyński obiecał, że w sądzie zezna, że te prace dla Srebrnej zostały zrobione - mówił.

Giertych stwierdził też, że "ciężko prowadzi się sprawę przeciwko najpotężniejszemu człowiekowi w Polsce", czyli - w jego ocenie - prezesowi PiS.

Prowadzący pytał natomiast, co robią przedstawiciele Geralda Birgfellnera, jeżeli wszystkie próby wyjaśnienia tej sprawy, ze strony prokuratury czy sądu, "spalą na panewce". - Jaka jest droga? Jest jakaś droga? - dopytywał.

Zarówno ja, jak i mecenas Dubois (Jacek Dubois, drugi z adwokatów reprezentujących Birgfellnera - red.), występujemy publicznie w tej sprawie, to wynika z faktu, że czujemy, że konstrukcja naszego państwa została tak zakleszczona, że pewne osoby są chronione immunitetem o charakterze można powiedzieć państwowym

- odparł Roman Giertych, wyliczając dalej, że w sprawie "taśm Kaczyńskiego" wiele instytucji państwowych, a także przedstawiciel władzy, zamieniło się w "komitet obrony" osoby, która w jego ocenie dopuściła się czynu, za który "powinna odpowiedzieć".

Sprawą Birgfellnera zajmie się sąd w Austrii? "Nie wykluczam"

Dalej adwokat stwierdził, że w tej sytuacji "zwraca się do opinii publicznej", ponieważ tylko ona może sprawić, że postępowanie w tej sprawie było prawidłowe i nie było przewlekłe. - Mamy do czynienia z bardzo dziwną sytuacją, w której, wydaje się, postępowanie sprawdzające toczy się według bardzo dziwnych, niestandardowych reguł - powiedział.

Na koniec Roman Giertych stwierdził, że sprawa jego klienta może trafić do austriackiego sądu.

Zobaczymy, jak to się skończy. Nie wykluczam, jest taka możliwość prawna. Austriacki kodeks karny dopuszcza możliwość ścigania tego typu przestępstw, oszustwa, popełnionych poza granicami Austrii

- mówił. Dodał, że jeżeli prokuratura w Polsce "nie zadziała", to sprawa zostanie przeniesiona do Wiednia.

Zobacz wideo
Więcej o: