W piątek rano "Gazeta Wyborcza" opublikowała zeznania, które w prokuraturze złożył austriacki biznesmen Gerald Birgfellner. Według Birgfellnera, Jarosław Kaczyński miał go przekonywać do wręczenia 50 tys. zł dla Rafała Sawicza - chodziło o budowę wieżowca w Warszawie. Sawicz, to były ksiądz, który po śmierci abp. Tadeusza Gocłowskiego dołączył do rady Instytutu im. Lecha Kaczyńskiego, właściciela spółki Srebrna.
Wcześniej rzeczniczka PiS Beata Mazurek zwlekała z komentowaniem sprawy, mówiąc: "My naprawdę nie zaczynamy dnia od czytania "Gazety Wyborczej". W piątek po godzinie 16 wydała jednak oficjalne oświadczenie, w którym odniosła się do doniesień dotyczących treści zeznań austriackiego biznesmena i tzw. "koperty Kaczyńskiego".
"Proszę Państwa, są granice śmieszności. Te rozpaczliwe próby skompromitowania Jarosława Kaczyńskiego, które podejmuje 'Gazeta Wyborcza', budzą już politowanie i zażenowanie" - napisała Mazurek. Stwierdziła też, że gazeta zdecydowała się na opublikowanie treści zeznań biznesmena, bo "poprzednia afera okazała się hucpą" (chodzi o upublicznienie nagrań z rozmów Kaczyńskiego na temat spółki Srebrna).
Rzeczniczka PiS poddała też w wątpliwość zeznania austriackiego biznesmena, twierdząc, że Gerald Birgfellnerowi nie może sobie przypomnieć "kogo nagrywał z ukrycia, kiedy nagrywał, ile razy nagrywał, a nawet czym nagrywa".
Mazurek zaprzeczyła też, jakoby Jarosław Kaczyński miał przekonywać austriackiego biznesmena do wręczenia 50 tysięcy złotych dla byłego księdza, Rafała Sawicza, żeby ten podpisał stosowną uchwałę umożliwiającą budowę wieżowca przy Srebrnej.
Jest to oczywista nieprawda. Takie zdarzenie nie miało miejsca. Ksiądz Sawicz podpisał uchwałę rady nie stawiając jakichkolwiek warunków, tym bardziej finansowych
Nie zabiegał też o jakiekolwiek wsparcie finansowe dla siebie tak przed, jak i po podpisaniu uchwały. To śmieszne i żałosne... Ale jednocześnie - jeśli chodzi o samą "Wyborczą" - wyjątkowo przykre
Rzeczniczka PiS stwierdziła też, że "GW" "sięga po metody Jerzego Urbana" i zapowiedziała konsekwencje prawne. "Dzisiejszą publikacją 'Wyborczej' zajmują się prawnicy" - zakończyła swoje oświadczenie Mazurek.