- To nieprawda. Prezes temu zaprzecza - tak w rozmowie z Gazeta.pl biuro prasowe ludowców dementuje informację o podsłuchach znalezionych w gabinecie Władysława Kosiniaka-Kamysza i Piotra Zgorzelskiego. W piątek rano o podsłuchach znalezionych w siedzibie partii poinformował "Super Express", powołując się na słowa posła Michała Kamińskiego. Szczegóły podania błędnej informacji nie są znane.
Nieoficjalnie udało nam się ustalić, że siedziba partii faktycznie była sprawdzana przez specjalną firmę pod kątem obecności urządzeń nagrywających, ale nie odnaleziono tam żadnego tego typu sprzętu, a jedynie kable.
Przypomnijmy, że wcześniej informację o znalezionych w siedzibie partii podsłuchach potwierdził w rozmowie z "SE" Michał Kamiński, poseł PSL-UED. Z jego relacji wynikało, że podsłuchy znaleziono w dwóch miejscach, oba miały być umieszczone w żyrandolach.
- Nie wiemy kto to zrobił. O informacji o znalezionych podsłuchach wiem bezpośrednio od Kosiniaka-Kamysza i Zgorzelskiego. To niesłychane i to skandal, że podsłuchuje się partię polityczną PSL - cytował słowa Kamińskiego "SE".