Minister środowiska Henryk Kowalczyk zapowiedział, że na wtorek, na godzinę 14, zwołana została rada nadzorcza Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej. Szef resortu stwierdził, że zostaną na niej podjęte "stosowne decyzje" dotyczące losu prezesa NFOŚiGW, Kazimierza Kujdy.
Chodzi o doniesienia o domniemanej współpracy Kazimierza Kujdy z PRL-owskimi Służbami Bezpieczeństwa, o której dziennikarze "Wyborczej" i Onetu napisali na podstawie teczek.
Prawo i Sprawiedliwość odcina się od Kujdy. Rzeczniczka PiS Beata Mazurek powiedziała we wtorek rano dziennikarzom, że Kazimierz Kujda "jest problemem dla środowiska" PiS-u.
Wydaje mi się, że powinien podać się do dymisji
- oceniła i dodała, że dymisja "w jej ocenie" powinna zostać przyjęta.
Jak ustalił portal Gazeta.pl, Kazimierz Kujda ma zostać odwołany z funkcji prezesa NFOŚiGW. Tym samym potwierdzają się wczorajsze ustalenia dziennikarza Gazeta.pl Jacka Gądka. W poniedziałek ustalił, że Kujda oddał się do dyspozycji.
W ubiegłym tygodniu "Gazeta Wyborcza" i Onet informowały o tym, że Kazimierz Kujda - prezes NFOŚiGW i były wiceprezes spółki Srebrna - był zarejestrowany jako tajny współpracownik Służb Bezpieczeństwa, któremu nadano pseudonim "Ryszard". Z wcześniej ujawnionych przez "GW" taśm wynika z kolei, że Kujda prowadził negocjacje z austriackim biznesmenem w imieniu spółki Srebrna, choć nie był już jej prezesem.
Kazimierz Kujda po pojawieniu się doniesień oświadczył, że nigdy nie podjął współpracy z SB, która doprowadziłaby do czyjejś krzywdy. Przyznał, że mógł podpisać dokumenty ubiegając się o wyjazd za granicę. Zapowiedział też, że wystąpi do IPN o autolustrację.