W poniedziałek norweskie władze uznały polskiego konsula Sławomira Kowalskiego za persona non grata, co uniemożliwia mu dalsze pełnienie funkcji. W reakcji na decyzję, polskie MSZ odpowiedziało odwetem i dało norweskiej konsul tydzień na opuszczenie kraju, również uznając ją za persona non grata. Wcześniej Norwegia domagała się od Polski odwołania konsula i nakazanie mu powrotu do kraju, ale MSZ odrzuciło te żądania.
Czytaj więcej na ten temat: Polski konsul wydalony z Norwegii. Szef MSZ komentuje: Działania bez uzasadnienia
Profesor Artur Nowak-Far w rozmowie z Gazeta.pl ocenia, że reakcja polskiego MSZ i decyzja o odesłaniu norweskiej konsul - choć może wydawać się ostra - wcale nie jest rzadkością w świecie dyplomacji.
- Reakcja polskiej strony może się wydawać ostra, ale nie jest niespotykana. W dyplomacji zdarza się wydalanie przedstawicieli równorzędnych stanowisk. Przykładowo, jeśli Stany Zjednoczone odsyłają do kraju rosyjskich dyplomatów, to Rosja odpowiada tym samym i odsyła taką sama ich liczbę. Zawsze jest zachowywana proporcja osób i zawsze odwoływani są przedstawiciele równorzędnych stanowisk - mówi Nowak-Far.
Jak dodaje, uznanie Sławomira Kowalskiego za persona non grata to reakcja norweskich władz na niespełnienie przez Polskę wcześniejszego żądania o dobrowolne odesłanie go do naszego kraju.
- Norwegowie ustalili, że po prostu nie widzą dalszej współpracy z polskim konsulem i stąd decyzja [o uznaniu go persona non grata - red.]. Wcześniejszy sprzeciw polskiego MSW przed jego odesłaniem do kraju mógł w pewien sposób spowodować eskalację ich decyzji. Może można było negocjować termin jego powrotu do kraju, ale tak się nie stało - mówi.
Nowak-Far przyznaje, że dotychczasowe stosunki dyplomatyczne Polski z Norwegią były bardzo dobre, a wydalenie konsulów można ocenić jako "nieprzyjemny incydent".
Nie myślę, żeby w interesie strony norweskiej bądź strony polskiej było jakiekolwiek eskalowanie konfliktu czy pogorszenie relacji. A trzeba przyznać, że dotychczasowe stosunki Polski z Norwegią były bardzo dobre. Określiłbym tę sytuację jako nieprzyjemny incydent
- ocenia.
Na pytanie, czy odwołanie z Polski norweskiej konsul może zapoczątkować kolejne wydarzenia na linii Polska-Norwegia, odpowiada, że taki scenariusz jest mało prawdopodobny.
- Ta sytuacja na tym się zakończy. Nie będzie dalszej eskalacji, a polski konsul wróci do kraju. Nowi konsulowie zostaną najpewniej wybrani za jakiś czas - mówi Nowak-Far w rozmowie z Gazeta.pl.
Sławomir Kowalski był konsulem w Oslo od 5 lat. Angażował się w walkę o prawa polskich rodzin, które czuły się pokrzywdzone przez działania norweskiego Barneverknet - urzędu, którego zadaniem jest dbanie o dobro dzieci. Norweski resort dyplomacji zarzuca Kowalskiemu "niespełnienie wymogów stawianych dyplomatom" ale nie potwierdza jednak, że to właśnie ta sprawa jest powodem wydalenia polskiego konsula.
W 2016 roku Sławomir Kowalski otrzymał od polskiego ministra spraw zagranicznych tytuł "Konsula Roku". MSZ informował wówczas, że nagroda jest "ukłonem wobec wszystkich, którzy walczą o polskie dzieci i godność polskiej rodziny za granicą".
W styczniu norweskie ministerstwo spraw zagranicznych wezwało Polskę do odwołania konsula w ciągu trzech tygodni i nakazanie mu powrotu do kraju. Polskie MSZ odrzuciło te żądania, a minister spraw zagranicznych Jacek Czaputowicz zdecydował, że konsul Sławomir Kowalski pozostanie na pełnionym przez siebie stanowisku do końca kadencji, która upływa z końcem czerwca tego roku. Chęć odwołania konsula przez norweskie władze została przez niego nazwana "działaniami bez uzasadnienia".