Wedle informacji portalu Gazeta.pl dymisja Kazimierza Kujdy jest przesądzona, a jej moment uzależniony jest od względów formalnych - liczebności zarządu NFOŚ - i wizerunkowych.
Na przeszkodzie stoi jednak kwestia formalna. Zarząd Narodowego Fundusz Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej musi być minimum 3-osobowy, a po odwołaniu Kazimierza Kujdy zostałoby tylko dwóch prezesów.
Kazimierz Kujda w aktach służb PRL
W piątek "Gazeta Wyborcza" i Onet poinformowały, że Kazimierz Kujda - prezes Narodowego Funduszu i były wiceprezes spółki Srebrna - był zarejestrowany jako tajny współpracownik PRL-owskich służb, a w SB nadano mu pseudonim "Ryszard". Z wcześniej ujawnionych przez "GW" taśm wynika z kolei, że Kujda prowadził negocjacje z austriackim biznesmenem w imieniu spółki Srebrna, choć nie był już jej prezesem.
Teczki Kazimierza Kujdy przez prawie 20 lat znajdowały się w tzw. "zetce", czyli tajnym archiwum IPN, gdzie zostały umieszczone za rządów SLD, na początku lat 2000 przez Agencję Bezpieczeństwa Wewnętrznego.
Do tej pory Fundusz - także dzięki wąskiemu zarządowi - był księstwem Kujdy, który nie liczył się nawet ze swoim formalnym przełożonym, a więc ministrem Henrykiem Kowalczykiem.
Sposób zarządzania NFOŚ-iem reguluje ustawa Prawo ochrony środowiska. A ta mówi, że zarząd Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska liczy od 3 do 5 członków. Dziś jest ich właśnie takie minimum: prezes Kazimierz Kujda i wiceprezesi Artur Szymon Michalski i Dominik Bąk. Zarząd w ostatnim czasie się kurczył aż stopniał do tej trójki.
Zatem nie tylko politycznie, ale i formalnie sytuacja jest kłopotliwa. Aby zatem doprowadzić do dymisji Kazimierza Kujdy należy najpierw powołać co najmniej jednego członka władz NFOŚ, by uniknąć złamania ustawy.
Jak są powoływani nowi członkowie zarządu NFOŚ? Wspomniana ustawa stanowi, że prezesa - a jest nim teraz Kujda - powołuje minister środowiska spośród osób wyłonionych w drodze otwartego i konkurencyjnego naboru na wniosek rady nadzorczej NFOŚ. Podobnie jest z zastępcami prezesa Funduszu.
