Były premier Leszek Miller był gościem dogrywki "Rozmowy Piaseckiego" w tvn24.pl. Gospodarz programu poprosił go o komentarz do sprawy wiceministra cyfryzacji Adama Andruszkiewicza, który według dziennikarzy TVN miał fałszować i przewodniczyć fałszowaniu podpisów na listach Młodzieży Wszechpolskiej w wyborach samorządowych w 2014 roku. Takie domniemania pojawiły się w weekendowym programie "Superwizjer" na antenie TVN24.
Zapytany o to, czy sprawa ta powinna poskutkować dymisją wiceministra Andruszkiewicza, Leszek Miller powiedział, że tak i że dziwi się premierowi Mateuszowi Morawieckiemu, że tak długo zwleka z tą decyzją. - Wygląda na to, że sprawa jest ewidentna. Co więcej, to nie chodzi tylko o wiceministra, ale także chodzi o prokuratorów, którzy, widać wyraźnie, że próbowali ten problem ukryć pod stołem - powiedział Leszek Miller.
W opinii byłego premiera, strategom PiS-u zależy na tym, aby nie byli "okrążani z prawej strony" i z tego powodu wzięli narodowców "do środka". Kiedy Konrad Piasecki zauważył, że w narodowców można było uderzyć prokuraturą i sądami, Leszek Miller powiedział, że tak zrobił Józef Piłsudski, "delegalizując" narodowców. - Być może obecny rząd jest za słaby, żeby to zrobić - ocenił Leszek Miller.
Prokuratura prowadzi śledztwo w sprawie rzekomego sfałszowania podpisów na listach poparcia Młodzieży Wszechpolskiej w wyborach samorządowych w 2014 roku. W tamtym okresie organizacją kierował Adam Andruszkiewicz, który obecnie pełni funkcję wiceministra cyfryzacji.
W sobotę 9 lutego w programie "Superwizjer" emitowanym przez stację TVN, ukazał się materiał, w którym pojawiają się sugestie, że wiceminister o całym procederze wiedział i osobiście brał w nim udział. Prokuratura miała też wycofać się z przeszukań i przesłuchania Adama Andruszkiewicza, choć ten otrzymał wezwanie. Po emisji programu "Superwizjer", Prokuratura Krajowa przekazała, że trwa postępowanie dyscyplinarne dotyczące opieszałości śledczych ws. fałszowania podpisów na listach wyborczych Młodzieży Wszechpolskiej.