Robert Biedroń, lider partii Wiosna, w poniedziałek ruszył busem w Polskę. Tuż przed startem swojego objazdu po kraju spotkał się z dziennikarzami. Na krótkiej konferencji padło pytanie o to, skąd młoda partia wzięła środki na zorganizowanie konwencji w niedzielę.
Wcześniej taki wątek podnosił poseł Kukiz'15 Łukasz Rzepecki, który zapowiedział, że zwróci się do Wiosny o doprecyzowanie tej kwestii.
W tej sprawie nie mam nic do ukrycia. To państwo za to zapłaciliście, ale nie ze spółek skarbu państwa, nie z pieniędzy, które dostaliśmy z subwencji, czy z jakiejkolwiek innej dotacji dla partii politycznych, bo my takich nie dostajemy. To ludzie wpłacają nam te drobne kwoty, które zobaczycie państwo w naszym sprawozdaniu, pod koniec roku, zgodnie z prawem, transparentnie, tak jak postulujemy
- mówił o wydatkach Biedroń. Wtórował mu w tym szef jego sztabu, Marcin Anaszewicz, który zapewniał, że na koniec roku, w sprawozdaniu, zostaną podane kwoty i nazwiska osób wspierających partię. Dodał przy tym, że wydatki na konwencję pokryła partia Wiosna.
W stronę Biedronia padło też pytanie, dlaczego podczas konwencji nie odegrano hymnu Polski, natomiast hymn Unii Europejskiej już tak. - Dlatego że jestem Europejczykiem i zbyt rzadko do tej pory słyszeliśmy hymn UE w Polsce - odparł lider Wiosny.
Robert Biedroń zapowiedział również, że hymn UE "będzie słyszany coraz częściej". - Mam ciary, kiedy słyszę hymn Polski, takie same ciary mam, gdy słyszę "Odę do radości" - dodał.