Prokuratura Krajowa w komunikacie opisuje, że Stefan Niesiołowski, od stycznia 2013 do końca 2015 roku (był wówczas posłem Platformy Obywatelskiej) wielokrotnie przyjmował korzyści osobiste w postaci usług seksualnych w zamian za pomoc biznesmenom.
Obszerny i skrupulatnie zgromadzony materiał dowodowy, uzyskany m.in. w wyniku kontroli operacyjnej, wskazuje na to, że Stefan Niesiołowski w związku ze sprawowaną funkcją posła w okresie od stycznia 2013 roku do końca 2015 roku wielokrotnie przyjmował korzyści osobiste w postaci usług seksualnych
- czytamy w komunikacie Prokuratury Krajowej.
Prokuratura wskazuje, że działania operacyjne w tej sprawie były prowadzone od 2013 roku. Bogdan W. i Wojciech K. mieli regularnie udzielać Stefanowi Niesiołowskiemu korzyści osobistych, które polegały na "organizowaniu i opłacaniu usług seksualnych świadczonych przez kobiety trudniące się zawodowo lub okazjonalnie prostytucją".
Bogdan W. i Wojciech K. umawiali kobiety na spotkania ze Stefanem Niesiołowskim, organizowali miejsca, w których dochodziło do zbliżeń, organizowali transport dla kobiet i wypłacali im wynagrodzenie za usługi seksualne na rzecz posła. Do takich zdarzeń doszło co najmniej trzydziestokrotnie
- opisuje PK. Prokuratura zamierza postawić posłowi Stefanowi Niesiołowskiemu zarzuty popełnienia przestępstwa o charakterze korupcyjnym. Prokurator Generalny wysłał wniosek do marszałka Sejmu o wyrażenie zgody na pociągnięcie posła z klubu PSL-UED do odpowiedzialności karnej.
W związku z tą sprawą CBA zatrzymało 31 stycznia tego roku trzech biznesmenów: Bogdana W., Wojciecha K. i Krzysztofa K. Mają usłyszeć zarzuty o charakterze korupcyjnym i dotyczące stręczycielstwa.
Biznesmeni reprezentujący różne spółki, które działały w branży restauracyjno-hotelarskiej, dzięki wstawiennictwu Niesiołowskiego mieli otrzymywać intratne kontrakty na dostawy miału węglowego i fosforytów dla Grupy Azoty Zakłady Chemiczne Police S.A. Ich łączna wartość sięgała 13 milionów złotych.
Z ustaleń śledztwa wynika, że zawarcie umów było możliwe z uwagi na fakt, iż ówczesny prezes Grupy, będąc protegowanym posła, czuł się wobec niego zobowiązany. Dlatego osobiście podejmował starania w interesie spółek należących do biznesmenów zaprzyjaźnionych ze Stefanem Niesiołowskim
- wskazuje Prokuratura Krajowa.
Jeszcze przed komunikatem Prokuratury Krajowej Niesiołowski zaprzeczał tym zarzutom. - Nie przyjmowałem żadnych łapówek, nie załatwiałem żadnych kontraktów. Nie mam żadnego związku z tą sprawą - powiedział w rozmowie dziennikarzami w Sejmie. Dodał, że jego zdaniem "chodzi o medialne przykrycie sprawy taśm Kaczyńskiego".