- Czy aktywny polityk może prowadzić interesy? - zapytał na początku rozmowy Piotr Maślak w kontekście Jarosława Kaczyńskiego. - To zależy, bo prawo to wyraźnie rozstrzyga. Jeśli prowadzi interesy we własnym imieniu i na własny rachunek, to jest to działalność gospodarcza, i takiej działalności polityk prowadzić nie może. Tutaj z tym do czynienia nie mamy - powiedział Kamil Bortniczuk w porannej rozmowie Gazeta.pl. Na stwierdzenie, że prezes PiS mówi "my", rzecznik partii Porozumienie stwierdził, że "Kaczyński nie mówił "my" jako partia, tylko jako przedstawiciel właściciela Srebrnej".
Poseł bronił Jarosława Kaczyńskiego. - Nie wolno być głuchym na pewne sformułowania, gdzie wyraźnie Jarosław Kaczyński odwołuje się do decyzji zarządu czy rady nadzorczej, gdzie mówi, że spróbuje przekonać zarząd. (…) Nie robi tego we własnym imieniu i na własny rachunek, reprezentuje interesy instytutu Lecha Kaczyńskiego. Nie łamie w żaden sposób obowiązującego prawa - stwierdził Bortniczuk.
Dodał, że na miejscu prezesa PiS by się nie martwił. - Jestem absolutnie spokojny i na miejscu Jarosława Kaczyńskiego też byłbym spokojny - powiedział poseł klubu parlamentarnego PiS.
Piotr Maślak zapytał gościa porannej rozmowy Gazeta.pl o sformułowania, które padają po artykule "Gazety Wyborczej", że Jarosław Kaczyński jest "najbogatszym Polakiem".
Jeżeli coś takiego padło, to absolutnie w charakterze żartu. Bo jeżeli mówimy, że najbogatszym Polakiem jest ktoś, kto jest w radzie fundacji, to należałoby do niej włączyć też np. Jurka Owsiaka, który jest nie tylko w radzie fundacji, ale jest też prezesem fundacji, która zebrała 1 mld zł. (…) Wyobraża pan sobie, żeby teraz ktoś mówił, że to Jurek Owsiak miał ten 1 mld zł?
- pytał Bortniczuk.
W pewnym momencie rozmowy rzecznik Porozumienia stwierdził, że prezes PiS to nie cała partia. - Pan Jarosław Kaczyński to nie PiS, a PiS to nie Jarosław Kaczyński - powiedział.
Kamil Bortniczuk odniósł się też do zawiadomienia do prokuratury na Jarosława Kaczyńskiego. - Jestem w stanie położyć swój autorytet, że z tego pozwu nic nie będzie, bo to działa w taki sposób, że jak się z kimś zawiązuje umowę, to trzeba wcześniej sprawdzić w KRS, czy podpisuję umowę z osobami w niej umocowanymi - powiedział Bortniczuk.