Funkcjonariusze CBA zatrzymali w poniedziałek rano w Warszawie sześć osób, które miały powoływać się na wpływy w Ministerstwie Obrony Narodowej. Zatrzymani mieli doprowadzić Polską Grupę Zbrojeniową do "niekorzystnego rozporządzenia mieniem znacznej wartości i sprowadzenia bezpośredniego niebezpieczeństwa wyrządzenia znacznej szkody majątkowej".
Wśród zatrzymanych są m.in. były parlamentarzysta Mariusz Antoni K., a także były rzecznik Ministerstwa Obrony Narodowej Bartłomiej M. Mężczyźni usłyszeli zarzuty, prokuratura będzie domagać się dla nich aresztu.
W obronie Bartłomieja M. stanął były szef - Antoni Macierewicz, który od listopada 2015 r. do stycznia 2018 r. był ministrem obrony narodowej. Mówiąc o Bartłomieju M. Macierewicz stwierdził w TV Republika, iż "nie wie, jaka jest i sytuacja" i "kiedy z nim pracował, był to człowiek uczciwy i rzetelny".
- Czy później doszło do zmian? Zobaczymy. Prokuratura i sądy to wyjaśnią. Czekam na to spokojnie, głęboko wierzę, że w tej sprawie będzie dotrzymana rzetelność - stwierdził.
Były szef MON powiedział też o zaangażowaniu w sprawę dyrektora Radia Maryja o. Tadeusza Rydzyka. Bartłomiej M. jest absolwentem Wyższej Szkoły Kultury Społecznej i Medialnej w Toruniu, której założycielem jest właśnie o. Rydzyk.
Wiele osób do mnie telefonowało, rozmawiałem m.in. z o. Tadeuszem Rydzykiem, który złożył poręcznie osobiste za uczciwość i rzetelność pana Bartłomieja M. Wiele osób mówiło mi, że zna tego człowieka i trudno im sobie wyobrazić, żeby był nieuczciwy
- mówił Macierewicz w TV Republika. Nie sprecyzował, czy namawiał do tego Rydzyka, czy ten sam wyszedł z taką inicjatywą.
Zgodnie z prawem, osoba "godna zaufania" chcąc uchronić podejrzanego lub oskarżonego od aresztowania może za tę osobę poręczyć. Tym samym zapewnia organy ścigania, że dana osoba będzie stawiała się na każde wezwanie i nie będzie utrudniała pracy śledczym.