PiS ma kłopot z listą w Warszawie. Trzy duże nazwiska. Poprzedni lider boi się Patryka Jakiego

Jacek Gądek
Urodzaj chętnych w obozie PiS, by kandydować do Parlamentu Europejskiego. Zwłaszcza w Warszawie, gdzie startować chcieliby Jacek Saryusz-Wolski, prof. Zdzisław Krasnodębski i Patryk Jaki. Dwóch pierwszych boi się, że przeskoczy ich były kandydat na prezydenta stolicy.

PiS ma w Warszawie jeden mandat w kieszeni. A co z kolejnymi? Wedle symulacji, o którą poprosiliśmy dr. Jarosława Flisa z Uniwersytetu Jagiellońskiego, drugi mandat jest w zasięgu PiS, gdy ogólnopolskie poparcie dla tej listy przekroczy 30 proc. Można uznać za niemal pewne, że tak się właśnie stanie.

Ale trzeci fotel dla kandydata PiS to już mission impossible. - Nie ma żadnych szans na trzeci mandat dla PiS w okręgu warszawskim. Poparcie dla PiS w skali kraju musiałoby przekroczyć 50 proc. - mówi nam dr Flis.

W 2014 r. Prawo i Sprawiedliwość zdobyło w stolicy i tzw. obwarzanku, czyli okręgu nr 4, właśnie dwa mandaty. Posłami do PE są więc: prof. Zdzisław Krasnodębski i Marek Jurek. Przed pięcioma laty Krasnodębski jako lider listy zdobył 96 tys. głosów, a Marek Jurek z odległego, bo piątego miejsca, aż 66 tys. głosów. Z liczb wynika tyle, że profesor wcale nie ma mocnej pozycji w elektoracie PiS i wygrywać może wtedy, gdy jest pierwszy na liście i nie ma mocnej wewnętrznej konkurencji.

A w tym roku do grona chętnych, by startować z listy PiS dołączył Jacek Saryusz-Wolski. Partia rządząca ma wobec niego dług. Gdy w marcu 2017 r. rząd PiS nie chciał poprzeć Donalda Tuska jako kandydata na drugą kadencję w fotelu szefa Rady Europejskiej, to właśnie Saryusz-Wolski dokonał wolty. Były już europoseł PO zgodził się kandydować przeciwko Tuskowi - przegrał, ale PiS obiecało, że mu to wynagrodzi. - Nie zostawimy go. Nie będzie stratny - mówił nam jeden z ważnych polityków PiS. Docenić ma go właśnie dobrym miejscem w wyborach do Parlamentu Europejskiego, które odbędą się w maju tego roku.

Saryusz-Wolski pochodzi z Łodzi, ale w tym akurat mieście "jedynką" ma być Witold Waszczykowski. Pozycja byłego szefa MSZ w obozie władzy jest co prawda kiepska, ale prezes Jarosław Kaczyński obiecał mu, że będzie liderem łódzkiej listy do PE. Dla Saryusz-Wolski zatem nie ma miejsca. W Łodzi zresztą szansa dla PiS na drugi mandat jest iluzoryczna.

Co ciekawe, Jacek Saryusz-Wolski angażował się w kampanię Patryka Jakiego, gdy ten ubiegał się o prezydenturę Warszawy. Teraz mogą stanowić dla siebie wewnętrzną konkurencję na liście warszawskiej do PE.

Gdyby faktycznie na stołecznej liście znajdował się Saryusz-Wolski w roli lidera, a za nim prof. Zdzisław Krasnodębski i - na trzeciej pozycji - Patryk Jaki, to Krasnodębski zapewne straciłby miejsce w PE. I tego niezbyt popularny wśród wyborców PiS profesor chce uniknąć. Wedle naszych informacji Krasnodębski oponuje przeciwko takiej liście, bo przeskoczyć go może Patryk Jaki. Saryusz-Wolski w roli lidera listy miałby mandat niemal pewny, więc akurat jemu Jaki nie zagraża.

W obozie władzy rozważany jest też scenariusz, aby Patryka Jakiego wystawić, ale w innym zupełnie okręgu. W takich przymiarkach mowa jest o Śląsku i Małopolsce. Kłopot jednak w tym, że Jaki kojarzony jest z dwoma miastami - Opolem, z którego się wywodzi, i Warszawą, gdzie od lat mieszka i startował na prezydenta.

Zobacz wideo
Więcej o: