Bartłomiej Misiewicz pozwał Piotra Misiłę w 2018 roku. Chodziło o interpelację złożoną do Ministerstwa Obrony Narodowej, w której Misiło poprosił o wykaz transakcji przeprowadzonych przez Misiewicza za pomocą kart kredytowych. Jak uzasadniał, chciał wiedzieć, czy "Misiewicz nie kupował narkotyków" płacąc służbową kartą kredytową.
Misiło przyznał później, że swoją wypowiedzią nie chciał sugerować, że były szef MON kupował narkotyki, ale brak transparentności w wydatkowaniu pieniędzy kartami służbowymi MON może rodzić różne przypuszczenia.
Krótko po złożeniu przez Misiłę interpelacji, Bartłomiej Misiewicz zapowiedział, że spotka się z byłym wiceszefem Nowoczesnej w sądzie.
"Jako szef gabinetu politycznego MON nie posiadałem służbowej karty kredytowej i przez cały okres nie wydałem ani 1 zł z funduszu reprezentacyjnego" - podkreślał wówczas były rzecznik MON.
We wtorek 22 stycznia Sąd Okręgowy w Warszawie oddalił pozew Bartłomieja Misiewicza przeciwko Piotrowi Misile, uzasadniając, że nie można mówić o naruszeniu dóbr osobistych byłego rzecznika MON. Jak czytamy w uzasadnieniu wyroku, zapytanie wysłane przez Misiłę było skierowane bezpośrednio do Ministerstwa Obrony Narodowej i wynikało z "braku transparentności w odpowiedziach na wysyłane interpelacje i zapytania".
Faktem medialnym jest, że Pan Misiewicz często był prezentowany w mediach podczas bywania w klubach nocnych i kupowania alkoholu. Wypowiedź Posła Misiło została potraktowana jako sprowadzenie do absurdu i zwrócenie uwagi na brak działań Ministerstwa Obrony Narodowej bo jak powszechnie wiadomo, nie można zapłacić za narkotyki kartą kredytową
- czytamy w dalszej części uzasadnienia.
Bartłomiej Misiewicz skomentował już wyrok sądu na Twitterze i zapowiedział apelację. Były rzecznik MON argumentuje, że nie zgadza się na mowę nienawiści", a Misiło postawił "pytanie z tezą".