O tym, że Hanna Gronkiewicz-Waltz sama prosiła o ochronę w piśmie do szefa MSWiA Joachima Brudzińskiego, poinformował "Dziennik Gazeta Prawna". Portal podaje, że Ministerstwo Spraw Wewnętrznych i Administracji nie potwierdziło oficjalnie, czy i w jakim zakresie ustanowiona została ochrona policyjna dla Hanny Gronkiewicz-Waltz.
Z nieoficjalnych ustaleń "Dziennika Gazety Prawnej" wynika, że Hanna Gronkiewicz-Waltz poprosiła o ochronę wpo incydencie na Uniwersytecie Warszawskim, który miał miejsce 14 stycznia, a więc w dniu śmierci prezydenta Gdańska Pawła Adamowicza. Była prezydent Warszawy przebywała w pokoju nauczycielskim, gdy na jej dyżurze pojawił się agresywny mężczyzna. Niezbędna była interwencja policji. Miał to być kolejny raz, gdy wspomniany mężczyzna zjawiał się na dyżurze Hanny Gronkiewicz-Waltz.
Była prezydent Warszawy nie jest jedynym samorządowcem, który obawia się o swoje bezpieczeństwo. Ochronę policji otrzymał już prezydent Olsztyna Piotr Grzymowicz wobec którego stosowano groźby w internecie. W ubiegłym tygodniu policjanci z wydziału do walki z cyberprzestępczością zatrzymali mężczyznę, który w internetowych wpisach chwalił człowieka, który zabił Pawła Adamowicza i pisał, że "następny będzie Grzymowicz". Podobne groźby stosowano wobec Wadima Tyszkiewicza, prezydenta Nowej Soli, który w rozmowie z radio TOK FM zaznaczył, że po śmierci prezydenta Gdańska "zaczął oglądać się za siebie".