Dwaj byli premierzy, choć z zupełnie dwóch różnych środowisk politycznych, Leszek Miller i Kazimierz Marcinkiewicz, skrytykowali ostatnie działania prezesa NBP Adama Glapińskiego.
W "Kropce nad i" w TVN24, obydwaj podnosili przede wszystkim powagę, z jaką trzeba potraktować słowa Glapińskiego ze środowej konferencji. Prezes NBP powiedział, że były szef KNF Marek Ch. "wyjdzie niedługo, w tym miesiącu z aresztu".
- Skąd dostęp prezesa NBP do takiej wiedzy tajemnej? Gdzie jest to źródło pozyskiwania tej wiedzy? - ironizował Miller, dodając przy tym, że "prokuratura nie podlega na razie prezesowi NBP". - Tu się mnożą rozmaite wątki, które jeżą włosy na głowie - skwitował.
- On [Glapiński - red.] czuje się uprawniony do tego, żeby wkraczać także w obronę tego człowieka, żeby wkraczać w pracę prokuratury. To jest niesłychane - oburzał się Marcinkiewicz.
Były premier z rozdania Prawa i Sprawiedliwości, stwierdził też, że sam Glapiński nie nadaje się na szefa tak ważnej instytucji jak NBP.
- Okazał się absolutnym dzbanem, naprawdę - podsumował Marcinkiewicz.
Leszek Miller podsumował też - na bazie plotki, co sam podkreślił - dlaczego Glapiński może sobie pozwolić na takie działania:
Stugębna plotka niesie, że pan prezes Glapiński jest wtajemniczony w najbardziej sekretne operacje finansowe, najpierw Porozumienia Centrum, potem innych ugrupowań, którymi kierował pan Jarosław Kaczyński. Z tego powodu jest nie do ruszenia