Konferencja Narodowego Banku Polskiego, która w zasadzie nic nie wyjaśniła, rozsierdziła polityków. Nie tylko tych z opozycji. Posłowie Platformy Obywatelskiej na Twitterze przypominają, jak Krzysztof Brejza, że już zadawali pytania NBP w sprawie wynagrodzeń "dwórek", inni jak Arkadiusz Myrcha, zapowiedzieli kolejne interwencje w sprawie.
Ponieważ zarobki dyrektorów podane przez NBP zostały uśrednione, a pojawiło się jedynie zaprzeczenie, jakoby Martyna Wojciechowska zarabiała 65 tys. zł miesięcznie (informowała o tym "Gazeta Wyborcza"), Robert Kropiwnicki apeluje, by PiS "przeprosiło za Adama Glapińskiego".
Co znamienne, wyjaśnienia NBP nie wystarczyły też senatorowi Prawa i Sprawiedliwości Janowi Marii Jackowskiemu. Na spotkaniu z dziennikarzami w Sejmie, jak cytuje 300Polityka, powiedział:
Ta konferencja nie była odpowiedzią na moje oświadczenie. Zapewne nie zakończy pytań, które będą formułowane. Ja czekam na odpowiedź na konkretne moje dwa oświadczenia, które w tej sprawie złożyłem. (...) Jest znana taka anegdota, że jeden profesor statystyki utopił się w jeziorze, którego średnia głębokość wynosiła 10 cm. (...)
Także dziennikarze nie ukrywali, że konferencja była mało profesjonalna.
Michał Kolanko z "Rzeczpospolitej" stwierdził, że jedyne co po konferencji pozostanie, to określenie "świeżaki", jakie padło z ust przedstawicielki NBP w kontekście nowych pracowników banku centralnego.