Bartłomiej Misiewicz o porównaniach do Adama Andruszkiewicza: Wycieranie gęby moim nazwiskiem

Były rzecznik MON Bartłomiej Misiewicz nawiązał we wpisie na Facebooku do komentarzy, które pojawiły się po nominacji Adama Andruszkiewicza na stanowisko wiceministra cyfryzacji. Misiewicza zdenerwowało to, że on i obecny wiceminister są ze sobą porównywani.
Zobacz wideo

W ostatnich dniach falę krytycznych komentarzy wywołało objęcie przez 28-letniego posła Adama Andruszkiewicza stanowiska wiceministra cyfryzacji. Andruszkiewicz jest obecnie parlamentarzystą niezrzeszonym, wcześniej był członkiem klubu Kukiz'15 i koła Wolni i Solidarni.

Awans Andruszkiewicza w ostatnich dniach politycy i publicyści porównywali do kariery Bartłomieja Misiewicza. On sam zabrał głos na Twitterze.

Widzę, że znów brakuje argumentów i wyciera się gęby moim nazwiskiem [pisownia oryginalna - red.]. Przypomnę: 21 lat: zespoły parlamentarne ds. katastrofy smoleńskiej, 24 lata: ds. skutków działalności WSI. 25 lat: pomoc przy organizacji szczytu NATO 2016. Centrum Eksperckie Kontrwywiadu NATO. Od 2006 asystent, koordynator, szef biura. Szef Gabinetu Politycznego, rzecznik i pełnomocnik MON

- wyliczył Misiewicz.

Andruszkiewicz jak Misiewicz?

Nowy wiceminister cyfryzacji Adam Andruszkiewicz ukończył stosunki międzynarodowe na Uniwersytecie w Białymstoku, był prezesem Młodzieży Wszechpolskiej i działaczem Ruchu Narodowego. Do Sejmu dostał się w wyborach w 2015 r. z list ugrupowania Pawła Kukiza.

- Na to wygląda, że w tym rządzie PiS-u nie trzeba mieć wykształcenia. Mateusz Morawiecki przyznał to, czego się obawialiśmy: nie trzeba mieć żadnych kompetencji, żeby w tym rządzie zasiadać

- mówił we wtorek w Radiu Zet wicemarszałek Sejmu Stanisław Tyszka z Kukiz'15. Dodał, że Andruszkiewicz to "Misiewicz Mateusza Morawieckiego".

Misiewicz w 2015 r. jako 25-latek objął w zarządzanym przez Antoniego Macierewicza Ministerstwie Obrony Narodowej funkcje szefa gabinetu politycznego i rzecznika prasowego. Jego nominacja wywołała spore kontrowersje ze względu na wątpliwości co do zawodowego doświadczenia i wykształcenia. Misiewicz nie miał wówczas ukończonego nawet licencjatu.

W kwietniu 2017 r. na kilka dni został pełnomocnikiem zarządu Polskiej Grupy Zbrojeniowej, po kilku dniach zrezygnował. W tym samym miesiącu władze PiS uznały, że nie ma kwalifikacji do obejmowania wysokich stanowisk w państwowych instytucjach. Misiewicz stracił w pracę w MON i opuścił partię.

Zobacz wideo
Więcej o: