Serwis Pikio podał, że zdjęcie otrzymał od informatora z Podlasia i przedstawia ono Bartosza Sokołowskiego, do niedawna zatrudnionego w biurze posła Adama Andruszkiewicza.
"Bartosz Sokołowski wygląda na nim dokładnie tak samo jak na innych zdjęciach z 2014 i 2015 roku, które znaleźliśmy na jego Facebooku i profilach Młodzieży Wszechpolskiej. Autentyczność fotografii potwierdził również wieloletni działacz tej organizacji, który chce póki co zachować anonimowość" - czytamy. Serwis dodaje, że od tego czasu Sokołowski zapuścił brodę i nieco zmienił swój wygląd, "ale nie zdołał oszukać przeszłości oraz nazistowskich skłonności".
Sokołowski krótko po publikacji tekstu zmienił ustawienia swojego konta na Twitterze, tak by było dostępne tylko dla wybranych użytkowników. Skontaktowaliśmy się z byłym współpracownikiem najmłodszego stażem wiceministra, by skomentował doniesienia Pikio. Sokołowski zdecydowanie zaprzeczył, jakoby to on został uwieczniony na fotografii.
Zdjęcie jest wycięte, kolory są rozmyte, osoba niewyraźna. Osoba tam przedstawiona to z całą pewnością nie ja. To nieetyczna próba dyskredytacji posła Andruszkiewicza poprzez fake newsy. Nigdy nie zostałem sfotografowany w takiej pozie
- napisał w korespondencji z Gazeta.pl.
Bartosz Sokołowski pojawił się w biurze Andruszkiewicza w lipcu 2016 roku jako asystent społeczny, a w listopadzie został pracownikiem biura. 30 listopada 2018 roku, czyli miesiąc przed objęciem przez Andruszkiewicza teki wiceministra, przestał pełnić funkcję w biurze posła.
Bartosz Sokołowski sejm.gov.pl
Z krótkiej informacji w wykazie współpracowników posła dowiadujemy się, że Bartosz Sokołowski urodził się w 1995 roku i w ciągu trzech lat przed zatrudnieniem w Sejmie pracował m.in. w pizzerii i sklepie ze sprzętem RTV AGD.
Bartosz Sokołowski sejm.gov.pl
Z kolei ze sprawozdania kwot wydawanych na biuro poselskie wynika, że wynagrodzenia w 2017 roku wyniosły niemal 64 tysiące zł. W tym okresie Andruszkiewicz zatrudniał troje pracowników.
Rzekomo przedstawiające Sokołowskiego zdjęcie to niejedyne kontrowersje z nim związane. W marcu ubiegłego roku był jedną z osób, które przed Teatrem Dramatycznym w Białymstoku spaliły kukłę Ryszarda Petru. Sokołowski był wówczas prezesem lokalnej Młodzieży Wszechpolskiej i tłumaczył, że jego grupa w ten sposób pożegnała zimę. Osobliwa Marzanna nie została utopiona przez troskę o środowisko, z tego powodu kukłę-marzannę spalono. "Wszelkie insynuacje o podpaleniu inspirowanym wrogością czy nienawiścią są niedorzeczne" - napisał w oświadczeniu, gdy sprawę nagłośniły media.
Kilka miesięcy później Sokołowski znalazł się na liście PiS w wyborach do rady miasta Białegostoku. Startował z siódmego miejsca, otrzymał 633 głosy i tym samym nie uzyskał mandatu radnego.
Nawet bez - jak pisze Pikio - "faszystowskich koneksji" Adam Andruszkiewicz jest osobą, której nominacja na stanowisko rządowe oburzyła wiele środowisk. Ostatnim z nich jest Komitet Żydów Amerykańskich w Europie Środkowej (ang. American Jewish Comittee Central Europe). Stanowisko AJC cytuje TVN24.
Komitet "z zaniepokojeniem przyjął" decyzję o powołaniu Andruszkiewicza, który w latach 2015-2016 był prezesem Młodzieży Wszechpolskiej, "ruchu znanego z nacjonalistycznej doktryny, który kontynuuje tradycję międzywojennej organizacji studenckiej o tej samej nazwie".
W swojej "Deklaracji ideowej" z 1931 r. Młodzież Wszechpolska twierdziła, że "Żydzi są grupą rasowo obcą", a "wytyczną (...) polityki polskiej wobec Żydów winna być kulturalna, polityczna i gospodarcza izolacja oraz najdalej idące zmniejszenie ich liczby w Państwie". Polityczne dziedzictwo ruchu, który otwarcie głosił idee rasistowskie i propagował dyskryminację na tle etnicznym na uniwersytetach - jak to czyniła Młodzież Wszechpolska w latach trzydziestych - rodzi poważne pytania dotyczące jego dzisiejszej obecności w sferze publicznej
- czytamy w oświadczeniu. AJC przyznaje, że jest zaskoczony powołaniem na stanowisko wiceministra cyfryzacji byłego prezesa organizacji nacjonalistycznej, szczególnie w świetle ostatnich sondaży, "które pokazują, że antysemityzm w cyberprzestrzeni jest dla Europy rosnącym zagrożeniem".
Andruszkiewiczowi są w ostatnich dniach przypominane jego liczne wypowiedzi sprzed lat, jak choćby ta o "najzdrowszej tkance w Polsce wschodniej" i o tym, że w "warszawce" "nie ma zdrowej Polski". W sieci krąży też nagranie z 2009 r., kiedy polityk uczestniczył w manifestacji przeciwko Paradzie Równości. "Precz z ulicy, sodomici!" - brzmiały okrzyki. On sam twierdzi, że to "układy III RP" przeprowadzają na niego "potężną nagonkę" i namawia do udostępniania wpisów oznaczonych jako "Murem za Andruszkiewiczem".