Ustawę przygotowaną przez rząd w piątek przyjęły Sejm i Senat, które w ciągu jednego dnia przeprowadziły cały proces legislacyjny. Przepisy mają zapobiec podwyżkom cen prądu w przyszłym roku. Pozostał więc tylko podpis prezydenta.
Nowelizacja, która ma obowiązywać od 1 stycznia, przewiduje obniżenie akcyzy z 20 do 5 złotych za megawatogodzinę i obniżenie opłaty przejściowej o 95 procent. Kolejne rozwiązanie to rekompensaty dla firm handlujących energią.
Rzecznik prezydenta Błażej Spychalski w programie "Śniadanie w Polsat News" przekazał, że prezydent Andrzej Duda podpisał wspomnianą ustawę i zrobił to jeszcze w sobotę wieczorem.
Ponieważ deklaracja rzecznika prezydenta miała miejsce w programie na żywo, od razu zaczęli komentować ją goście. Marek Sawicki z PSL, były minister rolnictwa, apelował, by stawiać na energię odnawialną, dzięki czemu - jak wskazywał - nie będzie podobnych problemów z cenami prądu w przyszłości.
- KE z naszym rozwiązaniem nie ma problemu, natomiast z tym mechanizmem PiS UE może mieć problem, może uznać za niedozwoloną pomoc publiczną - przekonywał wicemarszałek Sejmu z Kukiz'15 Stanisław Tyszka. Dodał, że obawia się, że trzeba będzie tę ustawę poprawiać jeszcze w styczniu.
W podobnym tonie wypowiadał się Jacek Protasiewicz z sejmowego klubu Nowoczesnej (w klubie N. jest "wypożyczony" z PSL-UED), wskazując, że KE może mieć wątpliwości co do tej ustawy.
Ustawy bronił natomiast minister Jacek Sasin z KPRM, podnosił, że rząd musiał zareagować na "zaniedbania" poprzednich władz, stąd też musiał tak szybko reagować. Winą za zaistniałą sytuację obarczył rządy PO-PSL